Patrzyłem na jego życie

fot. IPN

Sługa Boży Karol Wojtyła senior to niezwykła postać. Człowiek o niezłomnym charakterze, silnej wierze w Boga, a zarazem sumiennie wykonujący codzienne, wydaje się niezbyt ekscytujące obowiązki. Dowodem tego jest rozpoczęty 7 maja 2020 roku proces beatyfikacyjny jego oraz jego żony Emilii, którzy dali życie świętemu papieżowi – Janowi Pawłowi II. Prowadzone osobno procedury mają wykazać, że praktykowali oni cnoty w sposób heroiczny, że cieszą się opinią świętości oraz że za ich wstawiennictwem wierni wypraszają u Boga łaski. W tym artykule chcemy przybliżyć odznaczającego się nabożeństwem do Ducha Świętego ojca papieża, który zapewne wywarł nieoceniony wpływ na jego rozwój oraz losy całego Kościoła.

Kandydat na ołtarze urodził się 18 lipca 1879 roku w Lipniku w małżeństwie Macieja i Anny. Matka zmarła, gdy miał 2 lata. Z drugiego małżeństwa ojca miał jeszcze siostrę Stefanię. Powszechna opinia o jego „kryształowej prawości” nie zwolniła go z drogi usłanej krzyżami. Najpierw stracił żyjącą zaledwie kilkanaście godzin córkę, której nawet nie zdążył zobaczyć żywej, trzynaście lat później żonę, a następnie zarażonego szkarlatyną syna Edmunda.

            Karol Wojtyła senior był bez wątpienia człowiekiem odważnym. Walczył w I wojnie światowej jako podoficer armii austro-węgierskiej, gdzie został odznaczony Krzyżem Żelaznym ze wstęgą. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku kontynuował swoją karierę porucznika w Wojsku Polskim, gdzie przeszedł w roku 1927 na emeryturę w randze kapitana. Tak też był nazywany w Wadowicach. Na co dzień świadczył swoim życiem, że męstwo i życie modlitwą nie są sobie przeciwstawne. Nie wstydził się swojej wiary, a w trudnych doświadczeniach nigdy jej nie porzucił. Po pogrzebie Emilii zabrał obu synów na pielgrzymkę do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej, co jak później podkreślał Ojciec Święty, stanowiło dla niego bardzo ważne doświadczenie.

Sługa Boży był człowiekiem czynów, a nie martwych słów i dobrych rad. Jan Paweł II często podkreślał, że jego lata chłopięce łączyły się przede wszystkim z postacią ojca.

Przykłady pociągają

Następca św. Piotra z Wadowic wspominał, że jego przygotowanie do kapłaństwa zostało poniekąd uprzedzone przez rodziców, zwłaszcza przez ojca, który wcześnie owdowiał. Na co dzień obserwował jego życie, które było „życiem surowym”. Po stracie żony stało się ono jeszcze bardziej życiem modlitwy. „Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mojego ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym. Nigdy nie mówiliśmy ze sobą o powołaniu kapłańskim, ale ten przykład mojego ojca był jakimś pierwszym domowym seminarium”.

Sługa Boży był człowiekiem czynów, a nie martwych słów i dobrych rad. Jan Paweł II często podkreślał, że jego lata chłopięce łączyły się przede wszystkim z postacią ojca. „Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy. To było najważniejsze w tych latach, które tak wiele znaczą w okresie dojrzewania człowieka. Ojciec, który umiał od siebie wymagać, w pewnym sensie nie musiał już wymagać od syna. Patrząc na niego, nauczyłem się, że trzeba samemu sobie stawiać wymagania i przykładać się do spełniania własnych obowiązków”.

fot. IPN

Wyjątkowym doświadczeniem, które papież wspomina z dzieciństwa, było pewne napomnienie. „W wieku dziesięciu, dwunastu lat byłem ministrantem, ale muszę wyznać, niezbyt gorliwym. Moja matka już nie żyła… Mój ojciec spostrzegłszy moje niezdyscyplinowanie, powiedział pewnego dnia: «Nie jesteś dobrym ministrantem. Nie modlisz się dosyć do Ducha Świętego. Powinieneś się modlić do Niego»”. Papież nigdy nie zapomniał tej nauki, a także modlitwy, którą wtedy podsunął mu ojciec. Odmawiał ją codziennie przez całe swoje życie. „Była to ważna lekcja duchowa, trwalsza i silniejsza niż wszystkie, jakie mogłem wyciągnąć w następstwie lektur czy nauczania, które odebrałem. Z jakim przekonaniem on do mnie mówił! Jeszcze dziś słyszę jego głos. Rezultatem tej lekcji z dzieciństwa jest moja encyklika o Duchu Świętym”.

Papież wiele razy podkreślał szczególny podziw dla swego rodzica, był z nim silnie związany. Przez wiele lat obaj byli zdani tylko na siebie. Jego zaskakująca śmierć 18 lutego 1941 roku przyspieszyła u syna dojrzewanie myśli o wyjątkowej służbie Kościołowi. „Po śmierci ojca stało się dla mnie jasne, że Chrystus powołuje mnie do kapłaństwa”.

Duchu Święty, proszę Cię
o dar mądrości do lepszego poznawania Ciebie
i Twoich doskonałości Bożych,
o dar rozumu do lepszego zrozumienia
ducha tajemnic wiary świętej,
o dar umiejętności,
abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary,
o dar rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady
i u Ciebie ją zawsze znajdował,
o dar męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie
nie mogły mnie od Ciebie oderwać,
o dar pobożności, abym zawsze służył Twojemu Majestatowi
z synowską miłością,
o dar bojaźni Bożej, abym lękał się grzechu,
który Ciebie, o Boże, obraża.

Modlitwa, którą polecił odmawiać Sługa Boży Karol Wojtyła swemu synowi, późniejszemu Janowi Pawłowi II

Stawić czoła wilkom

Stawić czoła wilkom

Podczas beatyfikacji bł. Elżbiety Canori Mora, która miała miejsce wspólnie z wyniesieniem na ołtarze bł. Joanny Beretty Molli 24 kwietnia 1994 roku, św. Jan Paweł II przypomniał, że wspomniane żony i matki dawały w codziennym życiu świadectwo trudnym wartościom Ewangelii.

Lekarz ubogich

Lekarz ubogich

Tego dnia tętniący zazwyczaj życiem i gwarem Neapol zastygł w ciszy. 12 kwietnia 1927 roku prawie wszyscy mieszkańcy wyszli na ulice, aby pożegnać swojego ukochanego doktora.