Narodził się nam król!

fot. unsplash.com

Bóg Ojciec nie pozostaje głuchy na wołanie swoich dzieci. Słucha uważnie każdego ich słowa. W sytuacjach po ludzku skazanych na porażkę niezastąpioną orędowniczką jest niebieska Mateńka, która wyjednuje u Boga zdroje łask. Trzeba tylko nie ustawać w błaganiach. Wszak sam Chrystus powiedział: „Proście, a będzie wam dane” (Mt 7,7).

Mam na imię Daniel, a moją żoną jest Ewelina. Mieszkamy w parafii pw. św. Jadwigi Królowej w Kielcach. Pobraliśmy się w 2011 roku i planowaliśmy w przyszłości powiększyć rodzinę. W podróż poślubną wybraliśmy się na pieszą pielgrzymkę Drogą św. Jakuba do Santiago de Compostela. Po powrocie czas upływał, dni zamieniały się w miesiące, a te w lata i niestety mimo starań nie otrzymaliśmy łaski rodzicielstwa. Postanowiliśmy zwrócić się o pomoc do lekarzy. Przechodziliśmy różnego rodzaju badania, testy, jeździliśmy na konsultacje, często przemierzając setki kilometrów – wszystko to nie dawało pożądanych rezultatów. Nie poddawaliśmy się, zmienialiśmy lekarzy prowadzących, wierzyliśmy i ufaliśmy, że tym razem się uda. To wszystko bardzo mocno obciążało nas psychicznie – te ciągłe próby, rozbudzane nadzieje… oraz przychodzące później rozczarowania. Coś, co dla innych było całkiem naturalne, dla nas stanowiło barierę, której nie mogliśmy pokonać. Stan taki trwał ponad 7 lat. Nastał 2019 rok, był okres kolędy. Podczas wizyty duszpasterskiej w domu mojej mamy w Ostrowcu Świętokrzyskim odwiedził ją ks. Grzegorz, sercanin z parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika. W trakcie wizyty mama zwierzyła się z naszego problemu, opowiadając o poczynionych staraniach, które nie dały żadnego rezultatu. Ksiądz Grzegorz polecił, żeby skontaktować się z domem macierzystym Księży Sercanów w Krakowie i poprosić o modlitwę przed słynącym z łask wizerunkiem Matki Bożej Błogosławionego Macierzyństwa. W międzyczasie nie ustawaliśmy w modlitwie, odwiedzając kilka miejsc sakralnych w całej Polsce, gdzie prosiliśmy o dar rodzicielstwa.

W maju 2019 roku – miesiącu maryjnym – stał się cud i na teście ciążowym pojawiły się dwie kreski. W podzięce udałem się w sierpniu 2019 roku na pieszą pielgrzymkę z Wiślicy na Jasną Górę, modląc się o szczęśliwe rozwiązanie dla mojej żony Eweliny. W styczniu 2020 roku w święto Trzech Króli urodził się nasz „król” – syn Wojciech Stanisław.

W szponach nałogu

W szponach nałogu

Mam na imię Wiesław i jestem narkomanem. Cały czas mówię, że nim jestem, bo narkomanem zostaje się do końca życia. Od 20 lat jestem czysty. Byłem uzależniony przede wszystkim od heroiny, ale każdy narkotyk wydawał się dla mnie dobry, o ile tylko dawał kopa.

Szukając domu…

Szukając domu…

Nad powołaniem do życia zakonnego zastanawiałam się od czasu szkoły podstawowej. Przyglądałam się wtedy uważnie o dziewięć lat starszej kuzynce. Odwiedzałam ją wraz z jej mamą w różnych placówkach.