Kościół – wspólnota wierzących w Chrystusa

fot. pixabay.com

„Czy ci, którzy akceptują jeszcze Jezusa, choć negują Kościół, wiedzą, że właśnie jemu Go ostatecznie zawdzięczają?… Jezus jest dla nas żywy. Jednak pod jakimż lotnym piaskiem pogrzebane byłoby, może nie Jego imię i pamięć o Nim, lecz Jego rzeczywiste działanie, oddziaływanie Ewangelii i wiara w Jego boską osobę, bez widzialnego trwania Jego Kościoła?… Bez Kościoła Chrystus musiałby się rozproszyć, rozsypać i zgasnąć. A czym stałaby się ludzkość, gdyby jej zabrać Chrystusa?” – pyta retorycznie kard. Henri de Lubac, francuski jezuita, jeden z najznamienitszych teologów XX wieku.

Kościół a Chrystus

Mimo klimatu antykościelnej ofensywy i nieustannych ataków skierowanych na Kościół, szczególnie tych medialnych, trzeba nam, katolikom, uznać podstawowy fakt: nie można rozdzielać Kościoła od Chrystusa. „Kościół żyje dzięki Niemu, w Nim i dla Niego; Chrystus żyje z Kościołem i w Kościele” – uczy nas Katechizm Kościoła katolickiego (807). Bez względu na najgorszą zdradę jego członków, to właśnie Kościół daje nam Chrystusa i jedynie dzięki Kościołowi możemy przyjmować Boga jako żywą Rzeczywistość. „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” (Dz 9,4) – pyta Jezus pod Damaszkiem przyszłego Apostoła Narodów dyszącego jeszcze „żądzą zabijania uczniów Pańskich” (9,1). Pierwsza wspólnota uczniów Chrystusa nazwała siebie „Kościołem”. Prześladując uczniów Chrystusa, a więc Kościół, Szaweł – jak się okazało – prześladował także Chrystusa.

Jedno Ciało

Kościół ze wszystkimi jego członkami stanowi Ciało, którego Głową jest Chrystus (por. 1 Kor 12,27; Kol 1,18). Tworzymy jakby jeden organizm na zasadzie systemu naczyń połączonych, w którym wszyscy członkowie wzajemnie na siebie oddziałują. „Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współradują się wszystkie członki” (1 Kor 12,26). Wiara tworzy zatem sieć wzajemnych zależności opierających się na zasadzie solidarności wszystkich wierzących. Nie jest ona prywatną sprawą, lecz uczestnictwem w życiu Kościoła, w którym każdy jego członek ponosi pewną odpowiedzialność za innych. Wzrastając ku Bogu, przyczyniamy się do wzrostu Kościoła. Święty Jan Paweł II w Adhortacji apostolskiej Reconciliatio et Paenitentia napisze jednak, że „temu prawu wstępowania odpowiada, niestety, prawo zstępowania; stąd można mówić o wspólnocie grzechu: dusza, która upada przez grzech, pociąga za sobą Kościół i w pewien sposób cały świat”.

„Wiara nie jest prywatną sprawą, lecz uczestnictwem w życiu Kościoła, w której każdy Jego członek ponosi pewną odpowiedzialność za innych”.

Służba światu

Bóg powołuje część ludzkości do tworzenia wspólnoty osób wierzących, aby służyła całości. Papież Benedykt XVI w swoim dziele Chrześcijańskie braterstwo napisze, że „chrześcijańskie braterstwo urzeczywistnia swoje zobowiązanie wobec całości przede wszystkim przez misję, przez agape (miłość) i przez cierpienie”. Często nieznani światu, rozsiani w różnych jego zakątkach, żyją ludzie, którzy po prostu wierzą i wypełniają prawdziwe zadanie Kościoła. Poprzez życie sakramentalne poparte modlitwą, umartwieniem, dobrymi uczynkami budują Kościół i wypraszają zbawienne łaski dla świata. Pośród nich istotne znaczenie mają ludzie chorzy wraz z ich cierpieniem i ofiarą, jaką składają. Ci bowiem, nierzadko przykuci do łóżka, cierpliwie trwający przy Panu w łączności duchowej z Kościołem ofiarują Bogu swoje cierpienie, uświęcając w ten sposób Kościół i świat. Jeszcze dobitniej uświadamiamy sobie tę prawdę, zagłębiając się w List apostolski Salvifici doloris św. Jana Pawła II. Oto jego fragment: „Człowiek cierpiący nie tylko jest pożyteczny dla drugich, ale co więcej – spełnia służbę niczym nie zastąpioną. W Ciele Chrystusa (…) cierpienie przeniknięte duchem Chrystusowej Ofiary, jest niczym nie zastąpionym pośrednikiem i sprawcą dóbr nieodzownych dla zbawienia świata. To ono, bardziej niż cokolwiek innego, toruje drogę łasce przeobrażającej dusze ludzkie”. Ten ukryty wśród ludzkiego zgiełku Kościół poprzez łączność duchową z wszystkimi jego członkami staje się uczestnikiem odkupieńczego cierpienia Chrystusa, nadając cierpieniu nowy, twórczy sens.

Silni Bogiem

„Jedną z najgłębszych odmian ubóstwa, jakich człowiek może doświadczyć, jest samotność” – czytamy w Encyklice Caritas in veritate Benedykta XVI. W Kościele człowiek wierzący nigdy nie jest samotny. Będąc dziećmi Bożymi, jesteśmy jednocześnie braćmi. Braterstwo to opiera się na wspólnym wybraniu przez Boga. Siła Kościoła nie tkwi jednak w ludziach, lecz w Bogu. Dlatego też jego symbolikę ojcowie Kościoła porównywali do Księżyca, który pomimo że sam z siebie jest ciemnością, świeci światłem otrzymanym od Słońca. Podobnie Kościół złożony z grzesznych ludzi jest święty świętością Boga i świeci nie własnym światłem, lecz światłem pochodzącym od Chrystusa. To Bóg gromadzi nas przy jednym, tym samym eucharystycznym stole i stale jednoczy swoje dzieci przez jedno Ciało, które wszyscy przyjmujemy w Kościele. Jak powie papież Benedykt XVI: „Kto pragnie obecności Jezusa Chrystusa w życiu ludzkości, nie znajdzie jej wbrew Kościołowi, a jedynie w nim”.

fot. pixabay.com