Bogactwo niesienia Ewangelii

fot. Archiwum ks. W Ostrowskiego SCJ

Ksiądz Władysław Ostrowski SCJ, który przez siedem lat pracował w latach 80. ubiegłego wieku w Zairze wśród plemienia Bakumu, zechciał podzielić się z nami swoim doświadczeniem pracy misyjnej. Misja, w której posługiwał, miała 60 kaplic przy drogach o łącznej długości 400 kilometrów. Były to często drogi trudne do pokonania samochodem terenowym, a czasem jedynie motorem można było dojechać do kaplicy, w której miała zostać odprawiona Msza Święta.

Przed wyjazdem do Afryki ks. Władysław Ostrowski SCJ uczył się języka francuskiego, który jest językiem urzędowym w Zairze. Na miejscu opanował język kiswahili, którym posługiwano się w regionie Kisangani. W czasie nauki języka francuskiego w Paryżu w jednej z rodzin postawiono mu pytanie: Po co ksiądz jedzie do Zairu? Czy nie lepiej wysłać tam lekarza, inżyniera lub kogoś, kto pomoże tym ludziom wyjść z ich biedy i wesprze ich rozwój? Ksiądz Władysław wtedy nie bardzo wiedział, co odpowiedzieć. Po doświadczeniu pracy w Afryce odpowiedziałby, że nie wystarczy dać rybę, trzeba jeszcze dać wędkę. Taką przysłowiową wędką jest Dobra Nowina, która daje podstawy do zmiany mentalności i postępu społecznego. Do rozwoju społeczeństwa potrzebna jest współpraca, bez względu na przynależność plemienną. Zwłaszcza trybalizm, który jest bolączką Afryki, nie pozwala na współpracę w tworzeniu wspólnego dobra. Ewangelia daje właśnie solidne podstawy rozwoju na gruncie przykazania miłości Boga i bliźniego. Potrzeba czasu, nierzadko wielu pokoleń, aby zobaczyć tego efekty. Jest to proces, który nazywamy inkulturacją.

Inkulturacja to wewnętrzne przekształcenie autentycznych wartości kulturowych przez integrację w chrześcijaństwie i zakorzenienie chrześcijaństwa w innych kulturach.
Synod biskupów z 1985 roku

Ewangelizacja jest głoszeniem Dobrej Nowiny o Bogu, który jest miłością. Ukochał On nas do tego stopnia, że posłał swojego Syna na świat, aby nas zbawił od naszych grzechów i przywrócił nam godność dzieci Bożych. Afrykańczycy są wierzący, nie ma wśród nich ateistów. Często jest to wiara w boga nieznanego, który wzbudza strach. W ich kulcie przodków, którzy są pośrednikami między nimi a bóstwem, Szatan podszywa się pod wywoływane duchy i manipuluje ludźmi. Wiara chrześcijańska wyzwala ich z błędu i strachu, przepowiadając miłosiernego Boga.

Tysiąc lat temu misjonarze przyjechali do naszej ojczyzny, aby głosić Ewangelię, tak i my winniśmy się dzisiaj dzielić wiarą z tymi, którzy jeszcze jej nie poznali. Dobra Nowina obejmuje całego człowieka, nie tylko jego duszę, ale również to wszystko, co składa się na jego życie. Dotyczy to dziedziny zdrowia, edukacji, agrokultury itp. Podobne zadanie spełniają obecnie misjonarze, zwłaszcza w afrykańskim buszu. Jest to praca na pokolenia, bo wymaga akceptacji ze strony tych, którym przychodzi się z pomocą.

fot. Archiwum ks. W Ostrowskiego SCJ

Po ponad 100 latach pracy sercanów w Demokratycznej Republice Konga są już powołania  kapłańskie spośród autochtonów, którzy kontynuują pracę europejskich misjonarzy. Rdzenne powołania są przejawem wiary społeczności, w których rodzą się powołania kapłańskie i zakonne. Dziś już nie potrzeba tak wielu misjonarzy z zewnątrz (chociaż na trudnych placówkach wciąż oni pracują), natomiast potrzebna jest pomoc w umacnianiu struktur lokalnego Kościoła, co jest niezbędne do kontynuacji dzieła ewangelizacji. Te młode Kościoły liczą na pomoc płynącą z Europy, zwłaszcza pomoc modlitewną, aby ugruntowywały się one w wierze.