Moc rodzicielskiego błogosławieństwa

fot. depositphotos.com

Jesteśmy małżeństwem z 25-letnim stażem. Mamy trzech synów. Czynienie znaku błogosławieństwa na ich czołach wpisało się w naszą codzienność. Nie wyobrażamy sobie, by którekolwiek z naszych dzieci robiło cokolwiek bez znaku krzyża świętego zrobionego na czole. Taka postawa zaowocowała tym, że oni sami idąc spać bądź wychodząc z domu, podchodzą do nas i pochylają się do błogosławieństwa.

Piotr, 14 lat: „Gdy byłem mały, nie do końca rozumiałem, po co ten znak krzyża na czole, ale było to miłe i sprawiało mi przyjemność. Teraz wiem, że błogosławieństwo mamy czy taty jest dla mnie bardzo ważne. Chroni mnie, dodaje otuchy. Z błogosławieństwa czerpię siły na cały nadchodzący dzień”.

Dawid, 20 lat: „W naszej rodzinie Pan Bóg od zawsze był na pierwszym miejscu. Od najwcześniejszych lat pamiętam wspólne uczestnictwo we Mszy Świętej, wspólną modlitwę przed snem i towarzyszące temu błogosławieństwo rodziców w formie krzyża czynionego na czole. Takiego błogosławieństwa mogłem spodziewać się codziennie, zarówno przed wyjściem do szkoły, jak i przed snem. Przyzwyczaiłem się jednak do tego tak bardzo, że po wielu latach sam dopominałem się o ten drobny krzyżyk. Mogłem być wtedy pewien, że cokolwiek by się wydarzyło w ciągu dnia, to z tym «krzyżykiem na czole» nic złego mnie nie spotka”.

Bartłomiej, 24 lata: „Błogosławieństwo rodziców zawsze dawało mi spokój i miłość. Czułem w nim troskę o mnie. Często dodawało mi sił i pewności siebie, bo wiedziałem, że rodzice chcą, żebym zawsze był bezpieczny. Obdarzają mnie w nim nie tylko swoją miłością, ale też miłością Bożą”.

Błogosławiąc nasze dzieci, oddajemy je w ręce Pana Boga. Powierzamy Mu nasz największy skarb. Wierzymy, że On będzie je prowadził, umacniał, napełniał swoimi darami. Jesteśmy spokojniejsi o naszych synów i wiemy, że Bóg się o nich zatroszczy. Teraz każdy z nich może iść do swoich codziennych zajęć, na ważne egzaminy, jechać na wycieczkę czy iść na spotkanie, bo nie jest sam. Kiedy nie możemy bezpośrednio pobłogosławić synów, czynimy to na odległość, prosząc Boga, by im błogosławił. Czujemy wtedy pokój, bo mamy pewność, że są bezpieczni. Łaska Boża spływa na nich poprzez sakrament małżeństwa, który łączy nas, małżonków – ojca i matkę. Przez sakrament małżeństwa staliśmy się jednością i jako małżonkowie czerpiemy ze źródła, którym jest Bóg. Pragniemy uczyć synów miłości Bożej, a w naszym błogosławieństwie chcemy przekazać im czułość i delikatność samego Boga Ojca.

Szukając domu…

Szukając domu…

Nad powołaniem do życia zakonnego zastanawiałam się od czasu szkoły podstawowej. Przyglądałam się wtedy uważnie o dziewięć lat starszej kuzynce. Odwiedzałam ją wraz z jej mamą w różnych placówkach.