
fot. episkopat.pl
W październiku 2015 roku, podczas synodu o rodzinie, została kanonizowana pierwsza para małżeńska, Zelia i Ludwik Martinowie. Przeżywali oni swą wiarę w zjednoczeniu z Panem Bogiem. Wspólnie dbali o to, by wzajemnie wspierać się w dążeniu ku świętości w wiernym realizowaniu życia małżeńskiego. W takim klimacie ukształtowały się powołania ich córek. Jedną z nich jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza.
Ludwik i Zelia – pragnienia życia zakonnego
Ludwik Martin przyszedł na świat w Bordeaux 22 marca 1823 roku. Był bardzo pobożnym chłopakiem. Będąc młodzieńcem, marzył o życiu zakonnym. Kiedy jednak zapukał do furty klasztornej, polecono mu, aby doskonalił się w nauce języka łacińskiego. Ludwik zmienił jednak swoje zdanie, został zegarmistrzem i jubilerem. Mimo wszystko nadal lubił rozmyślać o życiu, wierze, Panu Bogu i miłości.
Zelia urodziła się 23 grudnia 1831 roku. Jako młoda dziewczyna bardzo chciała zostać siostrą zakonną, marzyła, aby poświęcić swoje życie Bogu. Miała wtedy problemy z oddychaniem. Powiedziano jej wówczas, że siostra miłosierdzia (do tego zgromadzenia chciała wstąpić) musi mieć mocne zdrowie, by móc dobrze pomagać chorym i cierpiącym. Zalecono jej, aby wybrała klasztor klauzurowy. Zelia nie była przekonana do takiej decyzji. Rozpoczęła natomiast pracę zawodową. Prowadziła firmę krawiecką i koronkarską.
Rodząca się miłość
Pewnego razu, spacerując, przechodziła przez most w Alençon. Zobaczyła młodego pana, który później stał się jej współmałżonkiem. Gdy ją minął, usłyszała wewnętrzny głos: „To jego przygotowałem dla ciebie”. Po bardzo krótkim czasie młodzi się poznali. Ich ślub odbył się 13 sierpnia 1858 roku. Byli bardzo szczęśliwi. Ich małżeństwo złączyła silna wiara oraz wspólna modlitwa. Każdego dnia dziękowali Bogu za dar, którym zostali obdarzeni – za miłość. Zanim zdecydowali się przyjąć potomstwo, życie postrzegali jako najwspanialszy dar, którym Pan Bóg może obdarzyć człowieka. Byli przekonani, że ten dar można przyjąć tylko na kolanach, na modlitwie i z ogromnym poczuciem odpowiedzialności.
Cios cierpień
Rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus marzyli o życiu całkowicie poświęconym Bogu. Bardzo mocno przenikało ich pragnienie, aby podążać ku doskonałości chrześcijańskiej. Sakrament małżeństwa stał się dla nich rzeczywistością tak wzniosłą, że początkowo chcieli żyć jak brat z siostrą. Po upływie dziewięciu miesięcy spowiednik przekonał ich jednak, że powinni odstąpić od tego zamiaru. Bóg obdarzył ich dziewięciorgiem dzieci, z których czworo szybko odeszło do nieba. Ich pragnienie poświęcenia swego potomstwa Bogu zrealizowało się w powołaniu zakonnym, którym zostało obdarzonych ich pięć córek.

fot. episkopat.pl
Oprócz bólu związanego z utratą nowo narodzonych dzieci, w życiu małżeńskim mieli też inne cierpienia, które przyjmowali w wielkim zaufaniu Panu Bogu. Zelia czuwała przy chorym ojcu oraz przyjmowała codzienną pracę jak wierną służbę samemu Chrystusowi. Każdego dnia była na nogach od 4.30 rano aż do późnej nocy. Po jakimś czasie przyszła niespodziewana choroba – nowotwór. Cierpiąc i znosząc to dla Chrystusa, odpowiadała w pełni na zamiar Boga względem niej. Mówiła wówczas: „Jeśli zechce mnie uzdrowić, będę szczęśliwa, gdyż w głębi serca chcę żyć; myśl, że muszę zostawić męża i dzieci jest gorzka. Z drugiej jednak strony mówię sobie: A może będzie dla nich bardziej pożyteczne moje odejście?”.
Kochające się małżeństwo
Małżeństwo Ludwika i Zelii Martinów było zgodne, bo – jak pisze Zelia – „nasze uczucia były zawsze nastrojone na jeden ton”. Jako żona znajdowała oparcie w mężu we wszystkich swoich zajęciach: „On zawsze był moim pocieszycielem i podporą” – mówiła. Bardzo kochała swojego męża. W listach niejednokrotnie pisała: „Jestem zawsze z nim szczęśliwa; on jest tego przyczyną, że życie moje jest bardzo miłe. Mąż mój – to święty człowiek. Życzyłabym wszystkim kobietom takich mężów”. Przez całe życie małżeńskie i rodzinne pragnęła jego dobra i szczęścia dla niego.
Ludwik odwdzięczał się jej opieką i troską. W trudnych chwilach przynosił jej pociechę. Miłość, którą ją kochał, pozwoliła mu doskonale ją rozumieć. We wszystkich sprawach małżeństwo Martinów wspólnie podejmowało decyzje. Byli zgodni w swoich upodobaniach.
Swoją miłością starali się dzielić z innymi. Wyrazem tego były drobne gesty życzliwości i dobroci: znalezienie przytułku osobie potrzebującej, odwiedzanie chorych i cierpiących czy też troska o źle traktowane dzieci.
„Mąż mój – to święty człowiek. Życzyłabym wszystkim kobietom takich mężów”.
Przykład świętych
Zelia zmarła na raka piersi 28 sierpnia 1877 roku w Alenom, natomiast Ludwik 29 lipca 1894 roku na zamku La Musse w pobliżu Evreux. Ich życie stało się wspaniałym przykładem dla wielu małżonków. Wdzięczna miłość, troska o dobre wychowanie dzieci, wspólne przeżywanie radości i smutków może także dziś być inspiracją i umocnieniem.
Beatyfikacji dwojga małżonków dokonał legat papieski 19 października 2008 roku w bazylice świętej Teresy w Lisieux. Natomiast uroczysta kanonizacja pod przewodnictwem papieża Franciszka odbyła się 18 października 2015 roku, na zakończenie synodu o rodzinie.
Stawić czoła wilkom
Podczas beatyfikacji bł. Elżbiety Canori Mora, która miała miejsce wspólnie z wyniesieniem na ołtarze bł. Joanny Beretty Molli 24 kwietnia 1994 roku, św. Jan Paweł II przypomniał, że wspomniane żony i matki dawały w codziennym życiu świadectwo trudnym wartościom Ewangelii.
Lekarz ubogich
Tego dnia tętniący zazwyczaj życiem i gwarem Neapol zastygł w ciszy. 12 kwietnia 1927 roku prawie wszyscy mieszkańcy wyszli na ulice, aby pożegnać swojego ukochanego doktora.
Żona Lota – ta zapatrzona w przeszłość
Z historią Lota i jego żony spotykamy się na kartach 19. rozdziału Księgi Rodzaju. Bóg chce ukarać grzeszne miasto Sodomę, a równocześnie pragnie ocalić sprawiedliwego Lota, bratanka Abrahama, i jego najbliższą rodzinę.