fot. Archiwum prywatne
Co może wyrwać człowieka ze strefy komfortu? Co może sprawić, że przemierza się tysiące kilometrów po to, aby spędzać noce na halach gimnastycznych lub pod gołym niebem? Co spowodowało, że ludzie przyzwyczajeni do szybkiej obsługi w restauracji potrafią spokojnie czekać godzinę (jak nie więcej) na wydanie posiłku? W przypadku Światowych Dni Młodych (dalej ŚDM) w Lizbonie najczęściej było to spotkanie z Bogiem i innymi ludźmi.
Sercański wkład w ŚDM
Zazwyczaj obchody centralne ŚDM są poprzedzane przez przygotowania w ramach diecezji, z którą się przyjeżdża. Przez kilka dni po przylocie uczęszcza się na wspólne Msze Święte, rozmaite nabożeństwa i konferencje, które odbywają się często w całym kraju. Tak też było i w Portugalii. Niemal w każdej większej miejscowości przebywali uczestnicy w swoich grupach z całego świata. Sercanie korzystając z tej okazji, od lat organizują spotkania sercańskiej młodzieży w ramach przygotowania do obchodów centralnych. Szczególnie dotyczy to ŚDM, które są organizowane tam, gdzie księża sercanie (na Zachodzie znani jako Dehonianie) posiadają swoje placówki. Na początku przyjeżdżały zazwyczaj wspólnoty europejskie, jednak już w Krakowie pojawiła się też młodzież m.in. ze Stanów Zjednoczonych czy Filipin. W tym roku niemal z każdego kraju, w którym pracują sercanie, przyjechała jakaś grupa.
Spotkanie sercańskiej młodzieży przed ŚDM miało miejsce w Porto. Wszyscy uczestnicy (a było ich ponad 400!) spali w Colégio Luso-Francês, czyli w szkole prowadzonej przez siostry zakonne. Większość była ulokowana na sali gimnastycznej, pozostali natomiast spali w salach lekcyjnych. Nie przywiązywano do tego wielkiej wagi, bo do pokojów mieszkalnych przychodziło się tylko późnym wieczorem. Cały dzień natomiast był wypełniony przeróżnymi atrakcjami i aktywnościami.
Pierwszego dnia po przylocie polskiej grupy do Porto miała miejsce Msza Święta, której przewodniczył bp Manuel Linda, ordynariusz miejscowej diecezji. Już wtedy można było poczuć przedsmak masowych uroczystości, które miały niebawem nadejść. Na Mszę Świętą przybyło wówczas kilkadziesiąt tysięcy ludzi wraz z około 700 duchownymi. Po liturgii nasze grupy udały się do leżącej nieopodal wspólnoty sercańskiej na wspólny obiad. To był jednak dopiero początek atrakcji przewidzianych na pierwszy wspólny dzień.
Członkowie rodziny wraz z chorym uczestniczą w obrzędzie przyjęcia Komunii Świętej, wspólnie się modlą i czuwają przy jego łóżku.
Wieczorem, gdy już wszyscy zebrali się na obszernej auli, odbyło się powitanie wszystkich grup przez przełożonego generalnego ks. Carlosa Luisa Suáreza Codorniú SCJ, który wprowadził nas zarówno w hasło ŚDM: „Maryja wstała i poszła z pośpiechem” (Łk 1,39), a także w hasło spotkania sercańskiego: „Move your heart” (ang. „Rusz swoje serce”). Ukazał dwie postaci: Maryję, która nie wahała się pomóc swojej krewnej, a także Herodiadę, która przez swoją zawiść doprowadziła do śmierci św. Jana Chrzciciela. Jednocześnie postawił przed młodymi dylemat: Komu chcecie służyć? Życiu jak Maryja czy śmierci jak Herodiada? Pójście drogą Maryi będzie nieraz prowadzić przez góry, przez różne wyzwania życiowe, które jednak warto podjąć.
Abyśmy byli jedno…
Po przemówieniu ojca generała miał miejsce musical przygotowany przez młodzież z Portugalii. Przedstawienie opowiadało historię młodego człowieka, który przez cały rok pracował, aby odłożyć pieniądze na wyjazd do Lizbony. Jego znajomi nie rozumieli podejścia kolegi i ciągle go nakłaniali na imprezy i porzucenie planu. Jednak upór i wytrwałość w dążeniu do celu przekonały rówieśników głównego bohatera do wspierania go.
Pierwszy dzień wieńczyła prezentacja grup, w czasie której każda narodowość miała przygotować piosenkę albo taniec charakterystyczny w swojej kulturze. Jeśli chodzi o integrację grup, to był szczególny moment. Gdy grupa przedstawiała swój taniec, to automatycznie dołączały do niej najpierw pojedyncze osoby, a potem całe grupy, aby razem uczestniczyć w pokazie.
Kolejny dzień był poświęcony zwiedzaniu Porto. Aby jeszcze bardziej zintegrować uczestników, nowo powstałe grupy składały się z losowo wybranych uczestników. To sprawiało, że w każdej grupie był ktoś z Włoch, Francji, Polski itd. Czas przechodzenia do kolejnych zabytków był często poświęcony na dłuższe rozmowy pomiędzy młodymi. Po kilku godzinach zwiedzania grupy udały się na przerwę obiadową do małego parku, z którego roztaczał się przepiękny widok na panoramę Porto. Po obiedzie wszyscy uczestniczyli w rejsie statkiem po rzece Duero, skąd można było obserwować kunsztownie wykonane mosty łączące obie części miasta. Dzień wieńczyła Msza Święta w Mosteiro da Serra do Pilar, czyli w 500-letnim klasztorze z unikalną okrągłą świątynią wpisaną na listę dziedzictwa UNESCO.
fot. Archiwum prywatne
Ostatni dzień lipca był zaplanowany jako odpoczynek po dwóch dniach upału i ciągłego ruchu. Organizatorzy zabrali wszystkich na kilka godzin do parku wodnego, gdzie każdy mógł schłodzić się w wodzie oraz korzystać z licznych zjeżdżalni i atrakcji. Jednak największą niespodziankę sprawiła nam pobliska parafia, która oprócz zaproszenia nas na wieczorną Mszę Świętą (której przewodniczył przełożony generalny) przygotowała dla wszystkich ucztę. Można było odnieść wrażenie, że każda osoba w wiosce pomagała w zorganizowaniu tego przyjęcia. Najpierw grupa bębniarzy, grając na swoich instrumentach, zaprowadziła nas z kościoła do przygotowanego miejsca. Tam czekały już na nas gospodynie, które ugotowały lokalne przysmaki w takiej ilości, że 400 osób nie dało rady tego przejeść. W trakcie jedzenia grała nam lokalna orkiestra, a na koniec wystąpił zespół tańca ludowego. Po trzech godzinach uczty zarówno pokarmowej, jak i kulturalnej nadszedł czas na powrót do Porto.
Pierwszego sierpnia wyruszyliśmy do pobliskiej kapucyńskiej parafii w Porto, gdzie odbyła się Msza Święta pod przewodnictwem przełożonego Prowincji Portugalskiej, o. João Nélio Simões Pereiry. Następnie wróciliśmy do naszej szkoły, aby wysłuchać świadectw księdza i dwóch świeckich kobiet.
Do Lizbony – start!
Następnego dnia musieliśmy zebrać wszystkie swoje bagaże i wyruszyć do Lizbony z kilkugodzinnym przystankiem w Fatimie, gdzie uczestniczyliśmy też we Mszy Świętej. Pod wieczór dotarliśmy do przedmieść Lizbony, gdzie w sercańskiej parafii w Póvoa de Santa Iria czekali już na nas mieszkańcy. Podobnie jak to było w Krakowie w 2016 roku, tak i tutaj rodziny przyjmowały po kilka osób do swojego domu.
Grupy, którymi opiekowali się polscy księża (czyli grupy z Polski, Mołdawii, Albanii, Finlandii i Ukrainy), mieszkały razem w Cercipóvoa. Była to instytucja zajmująca się osobami z upośledzeniem i starszymi. Już od samego początku tamtejsi opiekunowie traktowali nas jak swoich. Wyrażało się to najpierw przez artystyczne powitanie przygotowane przez podopiecznych instytucji, a później przez liczne akty pomocy i dobroci. Szczególnie to odczuwaliśmy, gdy po ciężkim dniu w Lizbonie wracaliśmy do Póvoa, a tam czekały na nas zimne napoje i różne przekąski na pokrzepienie.
W Lizbonie grupy z różnych krajów miały już indywidualny program, bo każdy chciał uczestniczyć w katechezach i Mszy Świętej w języku ojczystym. Polska grupa nie była w tym przypadku wyjątkiem. Dlatego też przez kolejne dni rano jechaliśmy do Lizbony na spotkanie, np. z kard. Grzegorzem Rysiem, a wieczorem uczestniczyliśmy w spotkaniach z papieżem Franciszkiem. W czwartek (3 sierpnia) miało miejsce powitanie papieża, następnego dnia droga krzyżowa, a sobota i niedziela były poświęcone czuwaniu i Mszy Świętej w Parku Tagu.
Dzięki obecnym środkom masowego przekazu można było uczestniczyć w tych samych wydarzeniach w Polsce. Są jednak rzeczy, których można doświadczyć tylko poprzez bezpośrednie uczestnictwo. Przede wszystkim była to atmosfera, która towarzyszyła wszystkim uczestnikom. Warto zauważyć, że podczas różnego rodzaju imprez masowych często dochodzi m.in. do nerwów czy przepychanek. Tam natomiast pomimo półtora miliona ludzi można było odczuć spokój. Zamiast nerwów było słychać śpiewy i oklaski. Zamiast przepychania można było doświadczyć bezinteresownego uśmiechu. Co najbardziej inspirowało w tym czasie? Bóg, który na naszych drogach stawiał wspaniałych ludzi, i ludzie, którzy pozwalali się Bogu prowadzić.
fot. pixabay.com
Trzeba przywrócić godność starości
Dzisiaj rozpoczynamy cykl katechez, które szukają w słowie Bożym inspiracji odnośnie znaczenia i wartości wieku starczego. Od kilku dziesięcioleci ten okres życia dotyczy prawdziwego „nowego ludu” – osób starszych. Nigdy wcześniej w dziejach ludzkości nie było nas tak wielu.
Bóg daje siłę w każdym utrapieniu
Rok temu trafiła do mnie prośba o modlitwę o szczęśliwe rozwiązanie dla Wiktorii. Wśród licznych próśb, które na co dzień trafiają do uszu kleryka, nie zwróciłem jakoś szczególnej uwagi na tę intencję i jak zwykle poszedłem do kaplicy, żeby się pomodlić.
Hagar znaczy wyrwana z pęt śmierci
Postać Hagar występuje w historii Abrahama. Przypomnijmy, że ten patriarcha Izraela żył 18 wieków przed Chrystusem. Zatem mówimy o postaciach sprzed prawie czterech tysięcy lat!