Niejedno oblicze świętości

fot. wikimedia.org

W podziemiach sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach mieści się pięć niewielkich kaplic – każda niebanalna i pełna uroku. Jedna z nich zasługuje jednak – jak sądzę – na szczególne zainteresowanie. Jest nią kaplica Communio Sanctorum, czyli kaplica Obcowania Świętych. Nad ołtarzem umieszczono w niej mozaikę oblicza Chrystusowego, inspirowaną wizjami św. Faustyny. Natomiast boczne ściany tej kaplicy pełne są postaci zwróconych ku Chrystusowi – świętych i błogosławionych.

Wśród nich wielu to biskupi i kapłani, zakonnicy i zakonnice różnych obrządków, choć zdarza się też zauważyć postacie prostych ludzi, najczęściej przyozdobionych czerwonym krzyżem na piersiach – symbolem męczeństwa. Niektórzy to królowie lub królowe, a inni to nędzarze lub postacie odziane w pasiaki obozów koncentracyjnych – ludzie bez nazwisk, z numerami obozowymi na rękawach. Wszystkie te wizerunki zdają się migotać, jaśnieć, ponieważ całość skomponowana została z małych kolorowych szkiełek, połyskujących w świetle lamp.

Kaplica jest dość wąska, więc modląc się w jej wnętrzu, odnosiłem zawsze nieodparte wrażenie, że jestem częścią tej mozaiki, jedną z postaci, które zwrócone ku Chrystusowi połyskują w Jego blasku. Wewnętrznie czułem się na swoim miejscu. Przynajmniej przez moment byłem kolejnym obliczem w niekończącym się szeregu tych, którzy nie stracili z oczu oblicza Chrystusowego, a – jak mniemam – na tym właśnie polega świętość: na nieustępliwym trwaniu w obecności Boga.

Oblicze pierwsze – świętość oblubieńcza

Myślę, że w przeświadczeniu wielu z nas życie zakonne i kapłańskie w pewien uprzywilejowany sposób związane jest ze świętością. Przekonują nas o tym chociażby rozmaite, nabywane przez nas tu i tam katalogi osób beatyfikowanych i kanonizowanych w ostatnich latach, wśród których zdecydowana większość to dostojni mężczyźni w sutannach i mitrach biskupich, czcigodni zakonnicy i zakonnice w różnobarwnych habitach oraz brodaci pustelnicy i pokorne pustelnice. I rzeczywiście, powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego jest wyjątkowe. Stanowi ono bowiem zaproszenie do miłości oblubieńczej – wyłącznej – w której całe życie człowieka oddane zostaje na służbę Bogu i Jego Kościołowi. Ma ono jednak wiele twarzy – nie jest jednorodne, choć u podstaw każdego takiego powołania znajduje się czułe wezwanie Chrystusa skierowane do człowieka, by ten trwał przed Nim, wpatrzony w Jego Boskie oblicze, coraz mocniej płonąc miłością ku Niemu, niczym postacie z mozaiki kaplicy Communio Sanctorum. Co ciekawe, nawet droga świętości dwóch zakonników, dzielących ten sam charyzmat, nigdy nie jest taka sama. Każdy w świętości zachowuje bowiem swoją twarz – jedyną i niepowtarzalną.

Oblicze drugie – świętość małżeńska

Czasami świętość kojarzy nam się z nadzwyczajnością życia, dlatego tak często odrzucamy na bok myśl, że i moje życie – ani nie kapłańskie, ani nie zakonne – może być święte i godne wyniesienia na ołtarze świata. Rzeczywiście, kanonizacja czy beatyfikacja osób świeckich zdarza się o wiele rzadziej niż poszerzanie grona świętych i błogosławionych o kolejnego kapłana czy osobę konsekrowaną. Nie jest to jednak niemożliwe. Przykładem niech będą chociażby hiszpańscy małżonkowie – św. Izydor Oracz i bł. Maria Toribia, czy beatyfikowane we wrześniu tego roku małżeństwo Józefa i Wiktorii Ulmów.

fot. wikimedia.org

Świętość życia małżeńskiego nie jest bowiem w oczach Kościoła ani mniej wartościowa, ani mniej potrzebna dla jego dobra. To bowiem rodzina, tworzona przez święte małżeństwa, stanowi kolebkę autentycznie przeżywanej wiary wśród kolejnych pokoleń wiernych. Niezwykłość tego powołania polega zaś na tym, że Bóg wzywa do jego realizacji poprzez doświadczenie bardzo ludzkie. Wzbudza On bowiem w dwóch osobach nieodparte pragnienie oddania się drugiemu w miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej. Bóg nie rezygnuje przy tym ze swojego pragnienia wobec ludzi, by ci wpatrywali się w Jego oblicze, jaśniejąc Jego blaskiem niczym kolorowe szkiełka mozaiki w świetle lamp. On powołując do małżeństwa, pragnie bowiem, by małżonkowie wpatrując się w Jego oblicze, trzymali się przy tym za ręce. By byli dzięki temu wiarygodnymi świadkami prawdy, że Bóg Miłości pragnie nie tylko być kochanym przez ludzi, ale także uczynić ich współuczestnikami tego uszlachetniającego uczucia.

Oblicze trzecie – świętość samotności

W słowie „błogosławiony” pobrzmiewa nieprzebrane wręcz szczęście. Stąd tak paradoksalne może nam się wydawać nazywanie błogosławionym kogoś, kto całe swoje życie spędził w samotności, nie oddając się ani życiu w konsekracji zakonnej czy kapłaństwie, ani życiu małżeńskiemu i rodzinnemu. Samotność jawi nam się bowiem jako los pełen smutku, częstokroć narzucony człowiekowi wbrew jego woli, a jeśli już podjęty świadomie i dobrowolnie, to najczęściej jako wynik egoistycznych pobudek. Bóg niektórych ludzi powołuje jednak do życia w samotności, lecz owa samotność ma swoisty charakter. Choć rzeczywiście człowiek wyzbywa się w niej prawa do życia w rodzinie, nie pozostaje sierotą. W sposób szczególny jego rodziną staje się wówczas wspólnota Kościoła – właśnie w szeregu jego świętych odnajduje on przeznaczone dla siebie miejsce. I choć nie wstępuje on także na drogę życia kapłańskiego i zakonnego, nie pozostaje temu życiu całkowicie obcy. Odnajduje on swoją szczególną rolę w kapłaństwie powszechnym Kościoła, oddając się służbie bliźnim. Przykładem takiego człowieka jest m.in. bł. Paulina Jaricot, która poświęciła swoje życie, niosąc pomoc ubogim we Francji oraz w krajach misyjnych, a także popularyzując modlitwę różańcową poprzez tworzenie Kół Żywego Różańca.

Niejedno oblicze świętości

Bóg powołuje każdego człowieka osobiście. Toteż każde ludzkie powołanie jest szczególne i wyjątkowe. Jego piękno nie tkwi w uniwersalnym charakterze, lecz w różnorodności, z której składa się Kościół. Dzięki temu jest on wielobarwny i wielopostaciowy, nie przestając być przy tym Kościołem cieszącym się jednością. Bóg pragnie bowiem, by w szeregu świętych nie brakło niczyjej twarzy. By każde oblicze ludzkie mogło jaśnieć w blasku Jego zbawienia, podobnie jak czynią to twarze na mozaikach w kaplicy Communio Sanctorum, ilekroć zapali się w niej światło.

„O Jezu mój, z ufności ku Tobie
Wiję wieńcy tysiące i wiem,
Że rozkwitną wszystkie,
I wiem, że rozkwitną wszystkie,
kiedy je oświeci Boskie Słońce”.

św. Faustyna, Dzienniczek

Trzeba przywrócić godność starości

Trzeba przywrócić godność starości

Dzisiaj rozpoczynamy cykl katechez, które szukają w słowie Bożym inspiracji odnośnie znaczenia i wartości wieku starczego. Od kilku dziesięcioleci ten okres życia dotyczy prawdziwego „nowego ludu” – osób starszych. Nigdy wcześniej w dziejach ludzkości nie było nas tak wielu.