Światło słoneczne dla zdrowia

fot. depositphotos.com

„I wtedy Bóg rzekł: «Niech stanie się światłość»” (Rdz 1,3). Przytoczone słowa z Księgi Rodzaju ukazują, że sam Bóg stwarzając świat, pragnął ludziom podarować światłość, jasność, chociaż przez część doby. Wiedział bowiem, jak ważne jest to dla prawidłowego życia człowieka. Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do słońca i oczywistym jest dla nas to, że ono istnieje. Lubimy korzystać z kąpieli słonecznych, zachwycamy się piękną opalenizną ludzkiego ciała. W mediach możemy usłyszeć zarówno o korzystnym działaniu promieni słonecznych, jak i o ich szkodliwości dla zdrowia, a co za tym idzie, życia ludzkiego. Mimo tego oczywiste jest, że słońce jest niezbędne do życia zarówno człowiekowi, jak i florze, i faunie wszelkich ekosystemów świata.

Ważna witamina 

Powszechnie znany jest udział promieniowania słonecznego w syntezie witaminy D3 (można ją nazwać „witaminą słońca”), która ma miejsce w tkance podskórnej. Jest ona niezbędna w przemianach wapnia zachodzących w kościach. W naszej strefie klimatycznej konieczna jest suplementacja wspomnianej witaminy, zwłaszcza u niemowląt, małych dzieci i osób starszych. Uważa się, że witamina D3 stymuluje odporność, jak również działa przeciwnowotworowo.

Większość z nas, jeśli nie wszyscy, intuicyjnie zauważa, że lepiej czuje się w dni pogodne, ciepłe niż podczas jesiennych szarych wieczorów czy długich zimowych dni, kiedy jesteśmy ospali. Wtedy pacjenci często zgłaszają obniżony nastrój, narasta ilość stanów depresyjnych. Wynika to stąd, że słońce wpływa na produkcję neuroprzekaźników, do których należy serotonina, zwana nawet hormonem szczęścia. Duża grupa leków przeciwdepresyjnych wykorzystuje syntetyczną serotoninę w celu „poprawy nastroju”. Jak widzimy, korzystając z rozsądkiem z kąpieli słonecznych, możemy przeciwdziałać stanom obniżonego nastroju. 

Poza wpływem słońca na produkcję serotoniny ma ono wpływ również na poziom melatoniny – koniecznej w regulacji rytmu sen-czuwanie. Im jaśniej, tym mniejszy jest poziom melatoniny, a zatem mamy więcej energii, jesteśmy mniej ospali.

Dodatkowa, chociaż pośrednia, korzyść to wpływ słońca na usuwanie toksyn z naszego organizmu. W dni upalne, słoneczne więcej się pocimy, a co za tym idzie, usuwamy z potem szkodliwe produkty przemiany materii.

By się nie sparzyć

Wszystkim zanany jest niekorzystny wpływ słońca na skórę, zagrożenie czerniakiem czy poparzenia słoneczne oraz udar słoneczny na skutek zbyt długiej, intensywnej i niezabezpieczonej filtrami czy nakryciem głowy ekspozycji na słońce. Pisząc o niekorzystnym działaniu słońca, należy wspomnieć o fotodermatozach (czyli schorzeniach, w których występuje nadwrażliwość na promieniowanie nadfioletowe światła słonecznego), odczynach fitotoksycznych czy pokrzywkach świetlnych. Wszystkie te choroby skóry wymagają konsultacji z lekarzem, często kontroli i leczenia przez dermatologa. Poza niekorzystnym wpływem słońca na skórę możemy jednak zauważyć pozytywny efekt poddawania się słonecznemu działaniu w przypadku łuszczycy, atopowego zapalenia skóry czy trądziku.

„Helioterapia ducha”

fot. depositphotos.com

Obecnie modna, zwłaszcza w kosmetologii czy leczeniu ran, staje się helioterapia, czyli poddawanie się leczniczemu działaniu promieniowania słonecznego. W tym miejscu nie można pominąć wpływu i działania na całego człowieka, nie tylko na jego ciało, ale i na duszę, Słońca, jakim jest Bóg ukryty w Najświętszym Sakramencie. Przebywanie w Jego obecności jest niezbędne dla życia duchowego, tak jak słońce jest niezbędne dla podtrzymywania życia na ziemi. Bez słońca nie ma życia – mówimy. Nietrudno wyciągnąć wniosek – bez przebywania przed Obliczem Boga nie ma życia w nas. 

Ktoś może się zastanowić – skoro słońce ziemskie i wystawienie na jego działanie może wpływać niekorzystnie, to co się dzieje w przypadku Słońca, jakim jest Bóg? Tu nie ma takiego ryzyka. On w swej mądrości i miłości zatroszczył się o to, ukrywając się pod „filtrem” Chleba Eucharystycznego, gdyż wie, że nie jesteśmy w stanie znieść Jego wspaniałości i majestatu. Nie bójmy się korzystać z tej darmowej „helioterapii ducha”. Zachęca nas do tego sam Jezus, który powiedział do mistyczki Alicji Lenczewskiej: „Pragnę dla was waszego szczęścia, jakiego nikt z ludzi nie jest w stanie sobie wyobrazić i przeczuć. Cała historia ludzkości i historia każdego człowieka tak jest prowadzona przeze Mnie, abyście otrzymali przygotowanie do zjednoczenia się ze Mną w wieczności. Teraz możecie stykać się ze Mną w modlitwie, w medytacji nad Moim życiem, Słowem, znakami, jakie wam dałem i nieustannie daję. Znakiem najbardziej wymownym jest Moja obecność w Eucharystii. Jestem ukryty w Hostii i przez Jej spożycie następuje spotkanie duszy ze Mną żywym i prawdziwym, choć ukrytym dla umysłu i zmysłów ciała”.

Słońce – co za dużo, to niezdrowo

Słońce – co za dużo, to niezdrowo

Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do słońca i oczywistym jest dla nas to, że ono istnieje. Lubimy korzystać z kąpieli słonecznych, zachwycamy się piękną opalenizną ludzkiego ciała. W mediach możemy usłyszeć zarówno o korzystnym działaniu promieni słonecznych, jak i o ich szkodliwości dla zdrowia, a co za tym idzie – życia ludzkiego.