Wzywani przez Ducha Świętego do misji

„A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boga rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5)

Ten tekst św. Pawła kierowany do wspólnoty chrześcijan w Rzymie był prośbą o wstawiennictwo, aby nie upadać na duchu mimo trudności czy ucisku. Święty Paweł zachęca, by przez różne zmagania i trudności związane z wiarą wzmacniać w sobie charakter. Tak wypracowane usposobienie przynosi człowiekowi nadzieję na ukształtowanie w sobie, dzięki pomocy Ducha Świętego siły duchowej, czyli dojrzałości w wierze. Sam Apostoł Narodów dawał świadectwo, że wówczas gdy był prześladowany podczas głoszenia Ewangelii, prosił o Ducha Świętego dającego odwagę w pełnieniu powierzonego mu dzieła.

Duch Święty działa, wylewa dary, pobudza do realizowania misji wtedy, kiedy człowiek jest „pusty” (jak puste naczynie), czyli gotowy przyjąć łaskę. Człowiek wyzbywa się siebie, swoich pomysłów i daje pierwszeństwo Bogu. Potrzeba pokory do przyjęcia powołania misyjnego.

Motywacja wewnętrzna do odnowienia zapału misyjnego

Ten, kto chce głosić Ewangelię o Jezusie, winien wystawić swoje serce do modlitwy, a swoje ręce do pracy. To „stara”, ale jakże aktualna zasada św. Benedykta: Ora et labora (módl się i pracuj). Osoby, które pragną odpowiedzieć w sercu na powołanie misyjne nie są wezwane do fałszywego mistycyzmu, który nie przełoży się na wielkoduszny apostolat społeczny, jak również do pięknych i budujących wysiłków w pracy socjalnej na rzecz potrzebujących lub osób z marginesu społecznego, które nie przełożą się na duchowy wzrost i przemianę serca. Jak wyjaśnia papież Franciszek w adhortacji Evangelii gaudium: „Takie propozycje częściowe i dezintegrujące docierają tylko do małych grup i nie mają większego oddziaływania, ponieważ okaleczają Ewangelię” (nr 262). Warto porzucić skłonność do redukowania rzeczywistości, w której zabrakłoby miejsca na duchowość. Ona nadaje sens naszemu zaangażowaniu i aktywności w kluczu Ewangelii i naśladowaniu Chrystusa. Inaczej nie różniłaby się od populistycznej filantropii. Do budowania głębi tych działań na rzecz innych ludzi Kościół proponuje bogactwo modlitwy. Jest nią przedłużona adoracja Najświętszego Sakramentu, medytacja nad słowem Bożym czy codzienny rachunek sumienia. 

Te środki, w których przez ciszę i kontakt z Chrystusem odzyskujemy wciąż nowy sens działania społecznego, są w życiu niezastąpione. Przezwyciężamy w nich trud i zmęczenie, podsycamy zapał, który może już w nas gaśnie. I dalej papież zachęca: „Kościół nie może się obyć bez oddychania płucami modlitwy i cieszę się bardzo, że we wszystkich instytucjach kościelnych mnożą się grupy modlitwy, wstawiennictwa, modlitewnego czytania Słowa, nieustającej adoracji Eucharystii” (nr 262). Natomiast należy mieć oczy szeroko otwarte na pokusy, które chcą nam ową misję prowadzoną przez Ducha Świętego przysłonić. Tam, gdzie na pierwszym miejscu będzie koncentracja na przeżyciach indywidualnych zamiast na działaniu miłosiernym i czynieniu dobra z ofiarnością na wzór Chrystusa, należy szybko zamienić akcenty na bliższe tym, które prezentuje Ewangelia. Nie można schować się za formą modlitwy. Natomiast Chrystusa, przed którym staję na modlitwie, zabieram do konkretnej posługi dla drugiego człowieka.

Misjonarze z Bożego Serca i Ducha

Naszego Ojciec Założyciel – Leon Dehon, mimo że dysponował niewielką liczbą zakonników, nie trzymał ich zamkniętymi jedynie w modlitwie i pracy duszpasterskiej we Francji, ale odpowiedział na potrzebę Kościoła, posyłając swoich braci na krańce świata. Z Ducha Świętego rodziły się pierwsze misyjne powołania w łonie młodego Zgromadzenia zakonnego. Ojciec Dehon pisał: „Czerpiąc z Najświętszego Serca Jezusowego ducha ofiary, będziemy szczęśliwi, mogąc być obecni także na misjach”, bo jak wyznał później w liście do swego biskupa „w Rzymie bardzo lubią zgromadzenia, które proszą o misje”. Była to głęboka i zarazem trafna ocena sytuacji.

Z Afryki do Europy

Z Afryki do Europy

Życie misjonarza jest zawsze pełne przygód i niespodziewanych historii. Może się nawet zdarzyć, że Pan Bóg w swoich planach z Afryki poprowadzi go do Europy. Tak wydarzyło się w życiu ks. Gilberta Kamta Tatsi SCJ, który pochodzi z Kamerunu i przez kilka lat posługiwał w RPA, aby ostatecznie trafić do Rzymu.

Tam i z powrotem

Tam i z powrotem

Powołanie misyjne wiąże się z wieloma wyzwaniami, co sprawia, że historia każdego misjonarza jest wyjątkowa i ekscytująca. Tak jest również w przypadku bp. Vilsona Basso SCJ, który podzielił się ze mną swoim doświadczeniem pracy misyjnej.

Syn utracony – Józef

Syn utracony – Józef

Historia Józefa z Egiptu jest jednym z najdłuższych opowiadań biblijnych, bo zajmuje niemal 20 rozdziałów Księgi Rodzaju (od 30. do 50. rozdziału). Widzimy, że jest to postać bardzo ważna w dziejach narodu wybranego, skoro poświęcono jej aż tyle miejsca.