
W zgiełku ulicy nie słyszę Cię czasem,
wiem, jesteś wszędzie, nawet w zgiełku miasta,
choć Cię nie widzę, wiara w sercu moim
jak silne drzewo po stokroć wyrasta.
Spraw, aby dębem była albo polną gruszą,
która się zgięła, lecz się nie złamała,
krucha zwątpienia porośnięta mchem,
bez Twej opieki słaba jest i mała.
Niechaj mej wiary aniołowie strzegą,
wiem, że nie zgasisz wątłych płomieni,
to, co umiera w sercu moim, wskrzeszaj,
łanu pszenicy w kąkol nie zmienisz.