fot. depositphotos.com
Każdy z nas pragnie być pełnoprawnym członkiem rodziny, także osoba przewlekle chora, niepełnosprawna, upośledzona. Ma ona swoje miejsce w rodzinie. Powinna być przyjęta z szacunkiem, miłością i ofiarnością. Ale jak opiekować się osobą chorą, a jednocześnie zadbać o siebie? Jak zadbać o dobro całej rodziny? Czy i w jakim stopniu wspomóc się pomocą ludzi z zewnątrz?
Rodzina – tu celebruje się życie
Pytanie o to, czy opiekować się osobą przewlekle chorą w domu, czy też oddać ją do specjalistycznego zakładu opieki jest ważne, ale nie najważniejsze. I nie od tego zagadnienia trzeba zaczynać rozważania nad jej miejscem w życiu rodziny. Bo forma opieki nad taką osobą to rzecz wtórna. Przede wszystkim osoba starsza, zniedołężniała, wymagająca całodziennej, a czasem i całodobowej opieki musi być bezwzględnie przyjęta w rodzinie, z tym wszystkim, co trudne i wymagające. Każdy z członków rodziny ma w niej swoje miejsce, nawet wtedy, gdy traci zdrowie oraz siły. Pamiętajmy, że osoby najsłabsze często dają nam to, co najcenniejsze, przez swoją modlitwę, ofiarowane za nas cierpienie lub po prostu dlatego, że swoją osobą wskazują na to, co w życiu najważniejsze.
Rodzina to nie zakład pracy, tu nie liczy się wydajność, skuteczność, ciągły progres, tu liczy się człowiek.
Jakie wartości celebrujemy w naszej rodzinie? Są takie, w których na miejscu Boga stoi praca, użyteczność, kariera, sukces, zdrowie, majątek itp. Jak trudno w takiej wspólnocie o miejsce dla osoby chorej, nieprzystającej do standardów, zaburzającej wygodne życie. Jesteśmy nieraz tak zagubieni, tak skupieni na zdobywaniu dóbr tego świata, że nie potrafimy stanąć na wysokości zadania, nie potrafimy przyjąć daru osoby chorej w naszym domu. Daru trudnego, wymagającego, ale jednocześnie takiego, który niesie życie. Służyć życiu – to brzmi dumie. Ta służba to codzienne bycie przy małym dziecku, które potrzebuje nas, by przeżyć, bycie przy poszukującym siebie nastolatku, bycie przy współmałżonku, który przeżywa trudny czas, bycie przy osobie chorej i bycie przy osobie umierającej.
Rodzina – tu każdy ma swoje miejsce
Pierwsze i najważniejsze w opiece nad osobą starszą i przewlekle chorą to danie jej należnego w rodzinie miejsca. By stworzyć miejsce dla chorego, nieraz trzeba przeorganizować swoje życie i to jest normalne. Trzeba z czegoś zrezygnować, podzielić nowe obowiązki, niejednokrotnie zadbać o wsparcie z zewnątrz. Nieraz trzeba zwolnić, wycofać się z niektórych aktywności, uczynić z siebie dar. Rodzina to nie zakład pracy, tu nie liczy się wydajność, skuteczność, ciągły progres, tu liczy się człowiek. I powiedzmy sobie to jeszcze raz, każdy człowiek w rodzinie jest ważny, także ten słaby, zniedołężniały, którego trzeba umyć, nakarmić, przy którym trzeba czuwać. W rodzinie ważny jest człowiek, który umiera. Umieranie jest wpisane w życie rodzinne. Towarzyszenie umierającemu ma znaczenie, ma sens, jest ważne i potrzebne, nie tylko dla tego, który umiera, ale także dla nas, pozostających na tym świecie.
Czy zatem wierzący chrześcijanin nie może oddać bliskiej osoby do domu opieki? Czy nie może oddać nieodwracalnie chorego do hospicjum? Oczywiście może to zrobić i czasami jest to najlepsze dla wszystkich rozwiązanie trudnej sytuacji. Chorego nie można jednak pozostawić w osamotnieniu, odwiedzać od przypadku do przypadku, wykluczyć z codziennego życia. Czasami stała pomoc z zewnątrz jest niezbędna, rodzina może bowiem mieć bardzo ograniczone możliwości objęcie pacjenta właściwą opieką. Często jednak wystarczającą pomocą okazują się wizyty domowe pielęgniarki środowiskowej, pielęgniarki hospicyjnej, opiekunki medycznej, lekarza, wolontariuszy, psychologa i kapłana. Znaczną część takiej pomocy można uzyskać bezpłatnie.
fot. depositphotos.com
Rodzina – tu działamy zespołowo
Opieka nad osobą chorą nie powinna być zadaniem dla jednego człowieka, ponieważ bywa ona bardzo obciążająca, tak fizycznie, jak i psychicznie. Opieka nad zniedołężniałym członkiem rodziny nie jest też zadaniem, które możemy zlecić komuś z zewnątrz, a później o nim zapomnieć. Jak zwykle pomocna okazuje się zasada złotego środka i wzajemna współpraca. Tu potrzeba otwartej rozmowy, deklaracji ze strony członków rodziny (tej najbliższej, ale także tej nieco dalszej) oraz konkretnych ustaleń, np. w formie rozpisanego harmonogramu dyżurów lub podziału zadań. W ramach przygotowania do opieki nad bliską osobą można skorzystać ze wsparcia psychologa lub doradcy rodzinnego, który pomoże nam nie tylko wprowadzić w życie optymalny dla całej rodziny sposób pielęgnacji pacjenta, ale też porozmawia z nami o naszych emocjach i przeżyciach z nią związanych. Warto zapewnić sobie regularne wsparcie osób, które pomogą nam w tej wymagającej sytuacji zadbać także o nas samych.
Pokażmy naszym chorym, że są dla nas ważni. Jeśli bliska nam osoba przebywa w domu opieki lub hospicjum, bywajmy u niej częstym gościem, a gdy to możliwe, zapraszajmy ją do domu na święta, wakacyjny odpoczynek, uroczystości rodzinne lub po prostu zwyczajny weekend. Nie bójmy się osoby chorej, starszej, patrzmy na nią z wdzięcznością i z miłością. Włączajmy ją w nasze życie, pokazujmy zdjęcia z rodzinnych wydarzeń, w których nie mogła brać udziału, opowiadajmy o tym, co u nas, słuchajmy, tego, co chce nam przekazać. Bądźmy rodziną, która dba o każdego ze swoich członków oraz docenia jego wartość jako człowieka. Przyjmijmy życie, celebrujmy je w naszej codzienności i pamiętajmy, że to, co naprawdę ważne, jest bardzo blisko nas – w nas samych, w naszych bliskich, w rodzinie, którą tworzymy. Niech nasze rodziny celebrują życie w każdej jego postaci – od poczęcia do naturalnej śmierci!
Duchowa adopcja nienarodzonego
Wiele łez obmywa twarz matki, która dopuściła się aktu aborcji. A my uparcie dostrzegamy jedynie te, które pojawiają się na jej policzkach dopiero po fakcie, powodowane nieustępliwymi wyrzutami sumienia.
Zadania do zrealizowania
W psychologii funkcjonuje pojęcie „zadań rozwojowych”. Definiuje się je jako cele, które każdy człowiek powinien zrealizować na danym etapie swojego życia.
Hagar znaczy wyrwana z pęt śmierci
Postać Hagar występuje w historii Abrahama. Przypomnijmy, że ten patriarcha Izraela żył 18 wieków przed Chrystusem. Zatem mówimy o postaciach sprzed prawie czterech tysięcy lat!