Opuścić dom rodzinny

fot. depositphotos.com

Dzieci są naszym skarbem i chcemy zapewnić im jak najlepszy start w życie. Nie jest to jednak łatwe i, podobnie jak w przypadku historii Tobiasza, wiąże się często z różnymi obawami i konfliktami. W rozmowie z kl. Krzysztofem Witkiem SCJ pani Maria Zielińska, pedagog i wieloletni nauczyciel, opowiada, jak lepiej radzić sobie z trudnościami związanymi z opuszczeniem przez dzieci domu rodzinnego.

W pewnym momencie każdy rodzic musi zmierzyć się z tym, że dzieci usamodzielniają się i opuszczają dom rodzinny. Jakie może to rodzić trudności?

Przede wszystkim chciałabym, żebyśmy zastanowili się nad tym, kiedy jest najlepszy moment, aby rodzice zmierzyli się z tym faktem, że ich dzieci zmierzają ku dojrzałości. Moim zdaniem, najlepszym momentem jest poczęcie się dziecka. Dziecko bowiem przebywa w naszym domu tylko przez krótki okres, mniej więcej 20 lat. Jest to około ¼ życia przeciętnego rodzica. Można powiedzieć, że gościmy dzieci w naszym domu. Jest to szczególny czas, kiedy pokazujemy im, jak mogą stać się w przyszłości gospodarzami swojego domu i wychowawcami swojego potomstwa. Taka postawa jest również pomocna rodzicom, którzy świadomie chcą wspierać dzieci w stawaniu się coraz bardziej samodzielnymi. Pozwala to dawać zarówno rodzicom, jak i dzieciom przestrzeń do wzrostu, ale bez nadmiernej troskliwości czy wręcz kontrolowania.

W jaki sposób rozwija się samodzielność dziecka?

W każdym okresie życia dziecka przybiera ona inną formę i dotyczy innego zakresu. Należy jednak pamiętać, że samodzielność kształtowana jest w codziennych zajęciach. Nie możemy powiedzieć, że wychowujemy dziecko do samodzielności między godziną siódmą a ósmą, ponieważ wtedy dziecko musi być zorganizowane, zjeść śniadanie, spakować tornister i szybko pójść do szkoły, a później od osiemnastej do dwudziestej, kiedy musi zjeść kolację i pójść spać, żeby było wypoczęte. Wychowujemy je w każdej sytuacji. Nie ma oddzielnego czasu na wychowanie do samodzielności, do odpowiedzialności, do bycia uprzejmym, do współpracy, do wartości. To jest proces, który trwa, nie tylko w domu, ale również w każdej placówce i środowisku, w jakim dziecko przebywa.

Na co zwróciłaby Pani szczególną uwagę w procesie wychowania?

Wychowując dziecko do samodzielności, rodzice powinni pamiętać, że wychowanie obejmuje dwa obszary: funkcjonalny, na który składa się uczenie dziecka mycia zębów, zawiązania butów, bezpiecznego przejścia przez ulicę, oraz obszar przygotowujący do podejmowania samodzielnych decyzji. Z tym drugim obszarem my, dorośli, mamy pewne problemy. Z jednej strony obawiamy się, że dziecko sobie nie poradzi, a z drugiej – wymagamy od niego dorosłych decyzji. W ten sposób przekazujemy dziecku swoją niepewność. Należy mieć także świadomość, że samodzielność wiąże się z odpowiedzialnością za podjęte decyzje ze wszystkimi ich konsekwencjami. Za egzekwowanie konsekwencji wypływających z norm i zasad w toku wychowania odpowiada dorosły. Rodzice nie zawsze sobie z tym radzą, a trzeba mieć na uwadze, że młodzi ludzie zawsze będą dążyli do poszerzenia reguł i praw. Rozwiązaniem tego problemu nie może być jednak nigdy stawianie zakazów bez uzasadnienia, ponieważ będzie to rodzić bunt. Konsekwencje powinny być powiązane z naruszeniem zasad, norm – w taki sposób wychowujemy do odpowiedzialności za podjęte działania i wybory.

Dorastające dzieci robią przegląd wartości i te, które im nie odpowiadają, chcą odrzucić, a wybrać oraz przyjąć jako własne tylko te, które im odpowiadają.

Jakie jeszcze trudności możemy napotkać?

Z pewnością należy tu wspomnieć o nieradzeniu sobie z własną emocjonalnością przez rodziców. Obciążeni problemami mamy tendencje do wybuchania silnymi uczuciami i emocjami, np. złością, oraz do wyładowywania napięcia, które nas przytłacza. Zdarza się, że poddajemy się emocjom drugiej osoby i kopiujemy je. Nie tylko dzieci, ale wszyscy bardzo źle reagujemy i nie radzimy sobie z silnymi emocjami innych. Nie chcemy przyjąć tego, że za każdą emocję odpowiadamy my sami. Kolejną trudnością jest zapominanie przez nas o tym, że jesteśmy na innym etapie rozwoju niż dzieci. One mają odmienne potrzeby niż my. Możemy zaradzić temu przez pogłębienie wiedzy o tych potrzebach, aby móc lepiej je rozumieć. To ważne, ponieważ zachowania nastolatka nacechowane są wielką emocjonalnością. Jest on na drodze do odnalezienia własnej tożsamości i dąży do tego poprzez eksperymentowanie. Psychika młodzieży różni się od naszej i wiąże się z procesem dojrzewania, a my mamy problem, żeby to zrozumieć. Rozwiązaniem jest jednak postawa szczerego wsłuchania się w to, co przeżywa młody człowiek, i akceptacja tego, co przeżywa. Nie oznacza to zaakceptowania tego, co robi źle, ale pozwolenia mu na wypowiedzenie swoich emocji. To stwarza możliwość wspólnej rozmowy i poszukiwania rozwiązania.

W jaki sposób najlepiej wspierać dzieci, które się usamodzielniają?

Tutaj należy zacząć od zauważenia, że mamy czasem tendencję do zawłaszczania dzieci. Chcemy realizować przez to swoje niespełnione plany i marzenia lub kształtować ich osobowość na wzór i własne podobieństwo. Dlatego na początek musimy poradzić sobie z naszymi postawami. Bardzo ważne jest, żebyśmy od pierwszej chwili, kiedy dowiadujemy się o poczęciu dziecka, przyjmowali je z pełną akceptacją. To nowe życie, które przychodzi na świat ze swoimi wspaniałymi talentami, niepowtarzalną urodą i darami. Dzieci muszą wiedzieć, że w pełni je akceptujemy, tak na nie patrzymy i są przez nas bezwarunkowo kochane. Troszcząc się o rozwój młodego człowieka, musimy wspierać jego poczucie wartości i pewność siebie. Wtedy będzie wiedział, że poradzi sobie w dorosłym życiu. Kiedy uświadomimy sobie, że dziecko nie jest naszą własnością, lecz z troską mu towarzyszymy, to od samego początku uczy się ono ufności, i to pomaga mu w budowaniu dobrych relacji w życiu.

Jak możemy przekazywać wartości wnukom, jeżeli widzimy, że ich rodzice od nich odchodzą?

Może się zdarzyć, że napotkamy na pewne trudności. Dzieje się tak, ponieważ często wyobrażamy sobie, że to, co przekazaliśmy naszym dzieciom, będzie kontynuowane w ich rodzinach, razem ze wszystkimi zasadami i wartościami. Jednak nowa rodzina jest tworzona przez dwie odrębne indywidualności. Wtedy system wartości jest organizowany na nowo i dlatego właśnie bardzo ważna jest rozmowa o wyznawanych wartościach. Brak otwartej rozmowy może być powodem konfliktów w całej rodzinie, nawet rodziców z własnymi dziećmi. Jeśli jednak w rodzinach będą prowadzone rozmowy o wyznawanych wartościach w duchu dialogu, to możemy dochodzić do dobrych rozwiązań. Dla dziadków ważne jest, żeby zawsze mieć za cel podejmowanie wysiłku budowania relacji z wnukami. Nawet kiedy wydaje nam się, że już całkiem nie mamy siły i pomysłu. Relację tę powinniśmy budować w oparciu o podstawową wartość, jaką jest miłość, której w wyjątkowy sposób uczy nas 13. rozdział Pierwszego Listu do Koryntian.

A jeżeli wnuki nie postępują według zasad i wartości, które wpajali im rodzice?

To dobry moment, żeby zastanowić się nad tym, jaka jest odpowiedzialność rodziców, a jaka dziadków względem dzieci. Każda sytuacja rodzinna jest inna i w zależności od potrzeb rola dziadków jest wspierająca lub przejmująca obowiązki. Ważne, żeby rozważyć, dlaczego dziecko odrzuca przekazywane mu wartości. Bywa tak, że jest to bunt rozwojowy. Dorastające dzieci robią przegląd wartości i te, które im nie odpowiadają, chcą odrzucić, a wybrać oraz przyjąć jako własne tylko te, które im odpowiadają. Powodem może być również niespójność przekazu wartości, kiedy rodzice nie postępują według tego, czego uczą dzieci. Destrukcyjne wpływy może mieć środowisko, w którym dziecko się obraca, media, literatura. Przyczyną może być też bagatelizowanie przez dorosłych dziecięcych problemów. W zależności od przyczyny będziemy podejmować odpowiednie działania. W naszych staraniach nie chodzi o to, żeby odniosły natychmiastowy skutek, lecz wymagana jest od nas cierpliwość, roztropność, spokój, a w końcu współpraca.

fot. depositphotos.com

Jak możemy pomóc dzieciom w opuszczaniu domu rodzinnego i zakładaniu własnej rodziny?

Pomocne jest, żeby w okresie narzeczeństwa poznawać obie strony i pokazywać im, jakie są nasze wartości. Może to być czasem trudne, ponieważ młodzi obecnie poznają się często w niekonwencjonalny sposób, np. przez Internet. Po tym okresie pisania ze sobą bardzo szybko przechodzą do wspólnego życia w pełnym zakresie. Często dopiero wtedy przedstawiają rodzicom swojego partnera, oznajmiając, że chcą zawrzeć związek małżeński, po czym po krótkim czasie dowiadujemy się, że związek już nie istnieje. Może to wynikać m.in. z braku czasu na rozpoznanie potrzeb swoich i drugiej strony. Dlatego ważne jest, żeby rozmawiać z dziećmi o ich potrzebach, także tych fizycznych, materialnych, aby w ten sposób towarzyszyć im i wspierać je w procesie dorastania i podejmowania życiowych decyzji.

Pierworodny sługą Chrystusa

Pierworodny sługą Chrystusa

Pani Regina jest mamą dwóch synów. W życiu małżeńskim – jak mówi – pewne trudności nie zostały rozwiązane w sposób pomyślny. Na początku wszystko wydawało się idealne, lecz później stało się tak, że mąż potrzebował innej osoby i postanowił wyprowadzić się z domu.