Kreatywność w liturgii

fot. cathopic.com

Postawa króla Dawida, który podskakiwał i tańczył przed Arką Pańską, wywołała oburzenie u jego żony Mikal. Kobieta oznajmiła mu, że w taki sposób zachowują się ludzie niepoważni. Dawid z kolei nic sobie nie robił z krytyki żony. Tłumaczył jej, że tańczy dla Boga. Przykład biblijny pokazuje wyraźnie, że nasza postawa i gesty na modlitwie, nawet jeżeli wydają nam się jak najbardziej słuszne i adekwatne, u innych mogą wywoływać oburzenie. Jaką zatem postawę przyjmować, szczególnie w czasie liturgii, kiedy modlimy się wspólnie, i czym kierować się w refleksji nad tą kwestią?

Taniec modlitwą?

Co pewien czas niemałe poruszenie wywołują wśród wiernych pewne „innowacje” wprowadzane do liturgii. Należą do nich m.in. tańce. Czy taniec może sprzyjać modlitwie lub też być jej formą? Odpowiedź brzmi: tak! Kiedy duch wznosi się do Boga w czasie modlitwy, może się w nią angażować również całe nasze ciało. Taniec w sposób szczególny odzwierciedla naszą radość. Święty Tomasz z Akwinu, chcąc wyrazić, czym jest niebo, opisał je jako taniec wykonywany przez aniołów i świętych. Nic nie stało zatem na przeszkodzie, aby król Dawid wielbił Boga, tańcząc. Ale czy aby na pewno czasem odpowiednim do tańca jest liturgia? Zauważmy, że Dawid nie tańczył w czasie sprawowania kultu. W rzeczywistości taniec nigdy nie został zatwierdzony jako część publicznego kultu w Kościele katolickim. Nawet jeżeli był obecny w kościele, zawsze miało to miejsce poza nabożeństwami liturgicznymi. Przyczyna jest prosta. Z jednej strony, może on prowadzić do zakłócenia porządku, a z drugiej – w kulturze zachodniej taniec w nikłym stopniu sprzyja oddawaniu czci Bogu. W naszej szerokości geograficznej taniec bardzo mocno związany jest z rozrywką i sferą profanum, a więc świecką. Włączenie tej formy rozrywki do liturgii oznaczałoby wprowadzanie do kultu atmosfery przywołującej na myśl miejsca świeckie, takie jak chociażby dyskoteka.

Podczas sprawowania każdej Mszy Świętej przenosimy się na Kalwarię, gdzie stajemy pod krzyżem Chrystusa.

Actio divina – działanie Boga

Pragnienie wprowadzania wszelkich nowości do liturgii może wynikać z dobrych intencji, chęci większego zaangażowania i aktywnego udziału w Eucharystii. Tymczasem aktywny udział nie ogranicza się jedynie do działania zewnętrznego. Aktywność w liturgii odnosi się również do działania pozornie biernego, jakim jest słuchanie słowa Bożego. Pozornie, gdyż w rzeczywistości wymaga ono z naszej strony wielkiego zaangażowania, skupienia i wyciszenia. Zastanówmy się, jak wielu z nas umyka słowo Boże w czasie liturgii słowa… W swojej książce Duch liturgii papież Benedykt XVI pisał: „Działania zewnętrzne mają tutaj drugorzędne znaczenie. Działanie musi zostać całkowicie wstrzymane, gdy następuje część właściwa – oratio”. Owa oratio to modlitwa eucharystyczna, która stanowi actio divina – działanie Boga. W oratio kapłan mówi w pierwszej osobie, reprezentując Pana: „to jest ciało moje”, „to jest krew moja”, wiedząc, że staje się głosem Boga, który przez niego mówi i działa. Zauważmy, że w tym kluczowym momencie człowiek milczy, a wszelka aktywność zewnętrzna zostaje wstrzymana. Najważniejsze staje się wspólne spoglądanie na Pana. „Jeśli pojedyncze akcje zewnętrzne (których nie ma przecież tak wiele i które są sztucznie mnożone) stają się istotą liturgii, a ona sama przeradza się w jakieś wspólne odgrywanie czegoś, to traci się z oczu właściwy teodramat liturgii, zamieniając go niemalże w parodię” – zwraca uwagę Benedykt XVI.

Kalwaria

Kluczem do zrozumienia tego, co przystoi liturgii i jaką postawę przyjąć, jest świadomość tego, czym w swej istocie jest Msza Święta. A jest ona uobecnieniem wydarzeń, jakie rozegrały się na Kalwarii. „W Boskiej ofierze, dokonującej się we Mszy Świętej, jest obecny i w sposób bezkrwawy ofiarowany ten sam Chrystus, który na ołtarzu krzyża «ofiarował samego siebie»” (Sobór Trydencki, sesja XXII). Podczas sprawowania każdej Mszy Świętej przenosimy się na Kalwarię, gdzie stajemy pod krzyżem Chrystusa. Problem dotyczący postawy, gestów, charakteru wykonywanych pieśni czy doboru instrumentów wynika z niezrozumienia tego, czym jest Msza Święta.

fot. cathopic.com

Zadajmy sobie pytanie, jak zachowywalibyśmy się, stojąc pod krzyżem Chrystusa i patrząc jak umiera. Raczej nikomu z nas nie przyszłoby wówczas do głowy, aby zacząć tańczyć lub rapować. Zastanawiając się nad wprowadzaniem jakichkolwiek innowacji do liturgii, powinniśmy zawsze pytać siebie, czy jest to stosowne do jej powagi i doniosłości. Czy moje zachowanie i gesty nie będą przeszkadzały innym w modlitwie? Jaka jest intencja i cel mojego działania? Czy robię to rzeczywiście dla Boga, czy może raczej dla siebie w celu dobrej zabawy i chęci zwrócenia na siebie uwagi? Wszelka aktywność zewnętrzna może pomijać istotę rzeczy. A istotą jest wspólne wpatrywanie się w Chrystusa. W liturgii nie chodzi o to, by nastawić się na działanie zewnętrzne, lecz by bardziej zaangażować serce, być razem z Chrystusem i razem z Nim składać siebie w ofierze Ojcu.