Drogowskaz na drodze do prawdy

fot. universitycatholic.net

13 października 2019 roku jeden z najsłynniejszych konwertytów w historii Kościoła – kard. John Henry Newman – został ogłoszony świętym. Droga, jaką przebył w poszukiwaniu prawdy, może być przykładem dla wielu chrześcijan. Kluczem do odkrycia prawdy w jego przypadku było połączenie wiary z rozumem – trwania przy Bogu z jednoczesnym podejmowaniem intelektualnego wysiłku poszukiwania i zrozumienia prawdy.

Jeszcze jako członek i kapłan Kościoła anglikańskiego Newman był świadomy, że wiara musi mieć solidny, intelektualny fundament. Nie może ona opierać się tylko na emocjach i uczuciach. Bardzo ważny jest także czynnik racjonalny, który sprawia, że wiara jest ugruntowana i stabilna. „Strzeżcie się, aby nie uwiódł was świat – mówił. – Stara się on was przekonać i przekrzyczeć, że on tylko jest rozsądny i mądry, że religia jest przeżytkiem… Będzie zło nazywał dobrem, a dobro złem. I na pewno będziecie kuszeni, ale «czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie» (Mt 26,41). Albo wy zdobędziecie świat, albo świat was zdobędzie”.

Pragnienie prawdy

Przyszły święty całym sercem pragnął prawdy. Poszukiwał jej na drodze intelektualnej, studiując m.in. teologię anglikańską w Oksfordzie, gdzie już po pięciu latach otrzymał nominację profesorską. Istotną rolę na drodze do odkrycia prawdy odegrały u niego studia historii początków Kościoła. Newman uzyskał wówczas pewność, że to anglikanie znajdują się w schizmie, a Kościół pierwszych wieków trwa w Kościele rzymskokatolickim. Odtąd wielokrotnie podkreślał, że katolicyzm jest filarem i podporą prawdy, a jej szczere poszukiwanie doprowadzi każdego do Kościoła katolickiego. Sumienie wyraźnie mówiło mu, że jego miejsce jest właśnie tam. Otrzymywane listy budziły w nim jednak lęk, próbowano bowiem odwieźć go od tego pomysłu, przedstawiając „straszliwe” konsekwencje wstąpienia do Kościoła katolickiego.

„Jest to jasne, moi bracia, że wyznając Boga tylko jako Wszechmocnego, posiadamy tylko połowę poznania o Nim. Jeśli chcemy Go całkowicie poznać, to musimy Go poznać w Eucharystii”

Wierność prawdzie

W 1843 roku Newman wygłosił ostatnie kazanie w Kościele anglikańskim i w wieku 44 lat postanowił ostatecznie przejść na katolicyzm, ponieważ to właśnie tam odnalazł pełnię chrześcijaństwa. Rok później przyjął święcenia kapłańskie. Decyzja ta wiązała się jednak z licznymi konsekwencjami. Odsunęło się od niego wiele bliskich mu osób. Musiał porzucić karierę uniwersytecką w Oksfordzie, dobrze płatną posadę profesora i proboszcza na rzecz stania się członkiem Kościoła katolickiego, który w ówczesnej Anglii był bezwzględnie prześladowany, a jego członkowie traktowani byli jak obywatele drugiej kategorii. Newman cierpiał zatem z powodu niezrozumienia, wrogości, a nawet oszczerstw i oskarżeń. Wszystko to przyjmował jednak w milczeniu. Reagował tylko wówczas, gdy podważano jego wierność Kościołowi katolickiemu. Nigdy natomiast nie przestał kochać tych, którzy odwrócili się od niego. Z czasem okazało się jednak, że w ślady przyszłego świętego poszło kilkuset profesorów, duchownych anglikańskich, a także wiele wpływowych osób świeckich. Po wydaniu dzieła pt. O rozwoju doktryny chrześcijańskiej liczba osób, które zdecydowały się dołączyć do Kościoła katolickiego, wzrosła do kilkunastu tysięcy.

Źródło radości

Odkąd Newman został katolikiem, wewnętrznie towarzyszył mu doskonały pokój. Odczuwał, że po burzliwej podróży wpłynął do spokojnego portu. Największą radość dawała mu Eucharystia, o której tak pisał: „Nic tak nie napełnia mnie pociechą i radością, nie przemawia tak do serca jak Msza Święta. Mógłbym w niej uczestniczyć wciąż bez końca i nie będę znużony. Jest ona największą czynnością, jaka tylko może być na świecie. (…) Jest to jasne, moi bracia, że wyznając Boga tylko jako Wszechmocnego, posiadamy tylko połowę poznania o Nim. Jeśli chcemy Go całkowicie poznać, to musimy Go poznać w Eucharystii”. Newman był geniuszem o niesłychanej pobożności, którą zarażał innych. Jego liczne publikacje z czasem stały się znane na całym świecie. Zasługi, jakich dokonał dla Kościoła, docenił papież Leon XIII, który w 1879 roku mianował go kardynałem.

fot. universitycatholic.net

Przesłanie dla nas

Przesłanie tego wielkiego świętego jest jasne: chrześcijanin musi starać się żyć w Bożej obecności, trwać na modlitwie, ale też starać się dobrze poznać to, w co jest mu dane wierzyć. W obliczu różnorakich skandali wywoływanych przez członków Kościoła katolickiego, które mogą podważać jego wiarygodność, świadomość wiary pomoże nam uniknąć jakichkolwiek wątpliwości, co do tego, aby w tym Kościele pozostać. Kardynał podkreślał, że potrzeba ludzi świeckich, którzy znają swoją religię, utożsamiają się z nią i potrafią jej bronić. W jednym ze swoich kazań powie: „Każde dziecko, dobrze znające katechizm, jest, nawet nie wiedząc o tym, prawdziwym misjonarzem”. Święty przypomina nam, że najpierw trzeba nam jednak wejść w kontakt z niewidzialnym światem, znienawidzić grzech, który jest największym nieszczęściem człowieka i być wiernym modlitwie, która sprawia, że „człowiek nie jest już tym, kim był kiedyś; stopniowo (…) przyswoił nowe idee i został napełniony nowymi prawdami”.

Bóg za ciebie walczy

Bóg za ciebie walczy

Choć bohater dzisiejszego artykułu został wyniesiony na ołtarze w tym wieku, to żył niespełna 400 lat temu. Był jednym z najwybitniejszych ludzi XVII wieku w Polsce. Nazywano go prorokiem Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej, którego dogmat został ogłoszony przez Kościół dwa wieki później.