fot. diocesidicomo.it

Życie bł. Mikołaja Ruski przypadało na trudny okres kontrreformacji. Rozprzestrzeniający się wtedy dynamicznie protestantyzm nie zdołał złamać ducha proboszcza z włoskiej parafii. Pomimo powstających nader często napięć pomiędzy katolikami a protestantami dążył on zawsze do pojednania. Utrzymywał znakomite stosunki z innymi duchownymi – także protestanckimi – co nie było łatwe, zwłaszcza na terenach jego posługi duszpasterskiej. Ostatecznie wierność Kościołowi doprowadziła go do męczeńskiej śmierci i chwały niebios.

Błogosławiony Mikołaj Rusca urodził się 20 kwietnia 1563 roku w alpejskiej wiosce Bedano, położonej na pograniczu włosko-szwajcarskim, należącej obecnie do włoskojęzycznego regionu Szwajcarii. To najbardziej wysunięte na południe terytorium tego kraju. Mikołaj był najstarszym dzieckiem spośród pięciorga rodzeństwa, a oprócz niego jeszcze dwóch braci zostało księżmi, natomiast siostra odkryła powołanie zakonne. Studiował przez rok w Rzymie, a następnie kolejnych siedem lat w Mediolanie, aby w 1587 roku otrzymać sakrament kapłaństwa. Przez następne cztery lata kontynuował jeszcze naukę na uniwersytecie w Padwie, zdobywając tam doktorat z teologii. W 1590 roku został mianowany proboszczem w Sondrio we włoskiej Lombardii, który to urząd piastował już do końca swojego życia, czyli przez 28 lat. Ten świetnie wykształcony kapłan w czasie swojej posługi był kilkukrotnie fałszywie oskarżany, aresztowany, torturowany i w konsekwencji zamordowany przez protestantów.

Gorliwość o dom Boży

Oprócz dobrego wykształcenia i góralskiego charakteru, bł. Mikołaj Rusca został obdarzony wyjątkowym darem do rozstrzygania i łagodzenia lokalnych sporów, do czego był często angażowany. Nadano mu z tego powodu przydomek pastor bonus, czyli „dobry pasterz”. Pomimo że stanowczo wdrażał postanowienia Soboru Trydenckiego – będącego reakcją na rozłam w Kościele – to jednak twierdził za św. Augustynem, że nienawidzić i zwalczać trzeba sam błąd, ale nigdy błądzącego. Zdecydowanie unikał potępiania czy też obrażania osób walczących z Kościołem. Miał wiele okazji do zaprezentowania swej postawy, ponieważ chętnie brał udział w cieszących się wówczas niezwykłą popularnością dysputach z protestantami, zwłaszcza tymi dotyczącymi Eucharystii, co niewątpliwie ułatwiało mu zdobyte wykształcenie.

Proboszcz, a później archiprezbiter z Sondrio dostrzegał, że przyszłość religii katolickiej zależy przede wszystkim od dobrego wychowania dzieci i młodzieży. Dlatego też nie dziwi fakt, że stanowczo oponował m.in. przeciw tworzonym szkołom protestanckim, do których nie przyjmowano dzieci z rodzin katolickich. Pośród swoich parafian znany był również jako oddany opiekun ubogich oraz chorych.

Absurdalne oskarżenia

Problemy proboszcza z wymiarem sprawiedliwości zaczęły się od absurdalnych zarzutów. Po raz pierwszy został aresztowany w 1608 roku za nietolerancję religijną, gdyż zwrócił uwagę katolikowi, że ten wziął udział w protestanckim nabożeństwie. Według władz naruszył tym samym pokój społeczny. Rok później oskarżono go o udział w próbie porwania i zabójstwa pastora Scypiona Callandriniego, z którym się… przyjaźnił.

fot. diocesidicomo.it

Zaostrzona sytuacja polityczna i religijna w kolejnych latach sprawiły, że ks. Mikołaj Rusca trafił ponownie do więzienia. Tym razem powodem była zdrada wobec ojczyzny, której miał się dopuścić u początków wojny trzydziestoletniej, podsycanej przez konflikt pomiędzy katolikami i protestantami. W nocy z 24 na 25 lipca 1618 roku został uprowadzony przez kilkudziesięciu uzbrojonych mężczyzn. Miesiąc później postawiono mu kolejny zarzut za sprzeciw wobec utworzenia protestanckiej szkoły w Sondrio. W celu wymuszenia zeznań sędziowie podżegani przez młodych pastorów zgodzili się na poddanie więźnia trwającym trzy dni torturom, które doprowadziły do jego śmierci 4 września 1618 roku. Doświadczenia, jakie spadły na księdza zwłaszcza w ostatnich dniach jego życia, nie odwiodły go od wiary katolickiej ani nie sprawiły, że złorzeczył swoim prześladowcom.

Beatyfikacja

Papież Pius XI w 1934 roku zapoczątkował proces beatyfikacyjny ks. Mikołaja Ruski, który trwał niemal 80 lat i został zwieńczony dopiero przez obecnego papieża w 2013 roku. Pojawiały się wątpliwości, czy wyniesienie na ołtarze gorliwego proboszcza nie zaszkodzi ekumenicznym stosunkom z protestantami, jednak postulator procesu przypomniał stanowczo, że „pierwszym krokiem na drodze ekumenicznej jest prawda”. Kościołowi nie zależy bowiem na rewanżu ani też na rozpamiętywaniu krzywd, ale na ogłoszeniu niewinności sprawiedliwego człowieka, która może i powinna być przydatna we wzajemnym szacunku, pojednaniu, a nawet we wspólnym głoszeniu Ewangelii. Papież Franciszek podkreślił w liście apostolskim, że kapłan ten jest „męczennikiem i pasterzem na obraz serca Chrystusowego, całkowicie oddanym dobru powierzonych dusz, dla którego nie zawahał się oddać własnego życia”.

„Bierz udział w dobrych zmaganiach, wypełnij nimi swoje posługiwanie. Czeka na ciebie korona sprawiedliwości, którą owego dnia włoży ci na głowę Sprawiedliwy Sędzia”.

Prorocze słowa wypowiedziane do alumna Mikołaja Ruski przez św. Karola Boromeusza

Bóg za ciebie walczy

Bóg za ciebie walczy

Choć bohater dzisiejszego artykułu został wyniesiony na ołtarze w tym wieku, to żył niespełna 400 lat temu. Był jednym z najwybitniejszych ludzi XVII wieku w Polsce. Nazywano go prorokiem Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej, którego dogmat został ogłoszony przez Kościół dwa wieki później.