Adoptowane szczęście

fot. depositphotos.com

Miłość rodzicielska ma różne oblicza. Czasem więzy krwi okazują się nieistotne, by stać się prawdziwymi mamą, tatą, jak również siostrą i bratem. A ileż można zyskać…

Razem z mężem marzyliśmy o dużej rodzinie. Pod względem materialnym żyjemy na dobrym poziomie i naprawdę cieszymy się naszym wspólnym rodzinnym życiem. Oboje doszliśmy do wniosku, że przecież nie wszystkie nasze dzieci powinny zostać zrodzone, ale będziemy w stanie któreś zaadoptować. Pamiętam ten dzień jak dziś, kiedy razem z mężem postanowiliśmy podjąć się adopcji, mając już troje własnych dzieci. Było to dla nas coś wspaniałego, ponieważ oboje pragnęliśmy tego.

Pierwszym i chyba najtrudniejszym krokiem było poinformowanie naszych pociech o tym, co zamierzamy zrobić. Dzieci przyjęły jednak tę wiadomość z wielką radością, ciesząc się z tego, że nasza rodzina się powiększy. Drugim etapem było znalezienie i odwiedzenie ośrodka adopcyjnego. W naszym mieście jest kilka ośrodków – wybraliśmy ten, który znajduje się najbliżej naszego domu. Na początku musieliśmy się dowiedzieć, jak wygląda procedura adopcji dziecka i jakie warunki musimy spełnić jako przyszli rodzice adopcyjni. Po spełnieniu szeregu wymogów – tzw. 10 kroków związanych z adopcją dziecka (jako rodzice adopcyjni musieliśmy być odpowiednio przygotowani do swej roli) – w końcu mogliśmy spotkać się z naszym małym skarbem.

Nasza córeczka ma już sześć lat, a adoptowaliśmy ją, kiedy miała trzy miesiące. Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce w szpitalu, gdzie – jak się okazało – przyszła na świat. Razem z całą rodziną przyjechaliśmy ją zabrać do naszego wspólnego domu. Nigdy nie zapomnę, jak na nas patrzyła i jakie emocje nam towarzyszyły. Zostanie rodzicem po raz kolejny to naprawdę niesamowite przeżycie. Nasza mała córeczka jest wyjątkowa, tak samo jak każde z naszych dzieci. Wraz z mężem zostaliśmy jej rodzicami, a nasze biologiczne dzieci stały się jej rodzeństwem. Wszyscy razem tworzymy wspaniałą rodzinę, dbając i troszcząc się wzajemnie o siebie. W naszej rodzinie nie ma żadnych podziałów na dzieci biologiczne czy adoptowane, ponieważ wszystkie są nasze i wszystkie kochamy. Nieraz słyszy się slogany: „Wasze dziecko miało szczęście, bo je przygarnęliście”, natomiast prawda jest taka, że to my mieliśmy wielkie szczęście, gdyż otrzymaliśmy od Boga dar, który zmienił całą naszą rzeczywistość. Każde dziecko zmienia człowieka na lepsze i z dnia na dzień pragnie on być coraz lepszym, aby obdarzyć je miłością, na jaką zasługuje.

Szukając domu…

Szukając domu…

Nad powołaniem do życia zakonnego zastanawiałam się od czasu szkoły podstawowej. Przyglądałam się wtedy uważnie o dziewięć lat starszej kuzynce. Odwiedzałam ją wraz z jej mamą w różnych placówkach.