
Obdarzał mnie wciąż miłością,
Kochał, oblicze pogodne miał,
A każdy dzień był Jemu radością.
Ja właśnie o takich dniach śnię,
Które są wypełnione dobrocią Twą.
Patrzę na już pożółkłą fotografię,
Wspominam Boską twarz, Jezu, i chwile,
Kiedy darzyłem Ciebie autorytetem.
Jednak zrozumieć dziś nie potrafię,
Że los nie żałował mi trosk, zwątpiłem,
A serce z rozpaczy stopniało jak wosk.
Postanowiłem odejść, nie smucić Cię,
By innego miejsca na ziemi poszukać.
Wiem! Zgubiłem się w świecie
I wiele smutku doznałem tam,
Jak syn marnotrawny – powiecie…
Powracam! Nie będę więc sam.
Kiedyś, u schyłku moich dni,
Gdy przyjdzie mi stanąć przed Panem,
W zaułku serca żal wzniecę i się skruszę,
By Bóg grzechy wybaczył mi,
Darując największy skarb – czystą duszę.
Nasza Matko!
Najukochańsza nasza Boża Matko –
prowadź nas wszystkich
wśród życiowych dróg,
byśmy w codziennym zgiełku tego świata
szli tylko tam,
gdzie widzieć chce nas Bóg!
Kto ma wiarę w Boga…
Wszystkim,
którzy tak żyli,
radością będą słowa
Chrystusa Sędziego:
„Pójdźcie sprawiedliwi…”.
Żona Lota – ta zapatrzona w przeszłość
Z historią Lota i jego żony spotykamy się na kartach 19. rozdziału Księgi Rodzaju. Bóg chce ukarać grzeszne miasto Sodomę, a równocześnie pragnie ocalić sprawiedliwego Lota, bratanka Abrahama, i jego najbliższą rodzinę.