
fot. depositphotos.com
Dziś życie objawia się brutalne,
Wszystko, co ze sobą niesie,
Nie zawsze jest dla nas moralne.
Lecz teraz już z młodzieńczym zapałem,
Rozpoczynam każdy nowy dzień,
Mając receptę szczęścia.
Tu wielkie znaczenie ma nadzieja,
Bo kiedy miłość osłabnie
I duszę moją ogarnie noc,
Nadzieja uchroni od zwątpienia –
Ona z ochotą mną zawładnie.
Mam wiele do zrobienia.
Zawsze nadziei wierzysz,
Że swoim życiem
Zasłużyłem sobie na coś więcej…
Że wystarczy tylko kochać
I dawać z otwartym sercem,
Zdobywając sobie przyjaciół.
Miałem pragnienie, by ktoś mnie pokochał.
Niestety! Nie dla mnie takie zaszczyty.
Jednak wiedziałem na pewno:
Nadzieja umiera ostatnia.
Pozwalam nadziei dojść do głosu,
By to, co jest obrzydliwe,
Wyrzucić poza margines cnót
I być kowalem swojego losu,
Naprzeciw wszelkim przejawom zła…
Grzebiąc moc własnego „ja”.
Matko
Matko
smutnego oblicza,
zatroskana
o swoje dzieci.
Ta gwiazda nie przygasła…
Ta gwiazda nie przygasła, choć oczy ściemniały
i częściej się potykasz w wędrówce dość długiej
ku Betlejem, ku Matce przy Dzieciątku małym,
gdzie nadzieja wśród kolęd przepływa jak strumień.
Noe – nagi i upojony
Burzliwe były początki biblijnego świata. Oto człowiek, który miał się stać zwieńczeniem dzieła stworzenia, okazał się przyczyną zepsucia idealnego świata stworzonego przez Boga: grzech Adama i Ewy, bratobójstwo dokonane przez Kaina na Ablu. Jednak i z tym uporał się Stwórca.