fot. bazylikamariacka.gdansk.pl

Historie rodziców doświadczonych utratą własnych dzieci kojarzą nam się często z ogromną niesprawiedliwością. Ból i rozgoryczenie, które im towarzyszą, trudno sobie wyobrazić tym, którzy takiej straty nie przeżyli. Na przestrzeni dziejów Kościoła możemy niejednokrotnie dostrzec świętych, którzy zostali dotknięci takim cierpieniem. Z perspektywy czasu często zauważamy jednak, że dotykający ich dramat był ważnym etapem w drodze do osiągnięcia własnej świętości oraz wzrostu całego Kościoła. Nie ma wątpliwości, że szczególnego cierpienia w tej sferze doznała XIV-wieczna rekluza, stygmatyczka i mistyczka, błogosławiona patronka Prus i Pomorza, Dorota z Mątowów, która przeżyła śmierć ośmiorga spośród dziewięciorga swoich dzieci.

Błogosławiona Dorota urodziła się 25 stycznia 1347 roku w religijnej i pracowitej rodzinie osadników holenderskich, we wsi Mątowy Wielkie, nieopodal Malborka w ówczesnych Prusach. Bardzo wcześnie zaczęła przeżywać stany mistyczne, takie jak widzenia czy poufałe rozmowy z Chrystusem. Wyróżniała się również niezwykłym nabożeństwem do Eucharystii i męki Pańskiej.

Wypadek i „nowy człowiek”

Podczas szóstych urodzin przez nieuwagę służącej została oblana wrzącą wodą, co poważnie zagrażało jej życiu. Wracając powoli do zdrowia, usłyszała głos Pana Jezusa: „Uczynię ciebie nowym człowiekiem”. Te słowa nieustannie dźwięczały w jej uszach, sukcesywnie stając się ciałem w jej życiu. Od momentu przyjęcia w wieku 10 lat Pierwszej Komunii Świętej pragnęła całym sercem stać się takim właśnie człowiekiem. Jako dziecko wyróżniała się spośród swojego rodzeństwa, mając upodobanie do postów, modlitwy i pokuty, których nigdy już nie porzuciła. W tym okresie praktyki te były bardzo popularne. Już wtedy bł. Dorota z Mątowów doświadczyła ukrytych stygmatów i wizji mistycznych. Wiemy też, że od dziecka pragnęła życia zakonnego, lecz jej rodzice wydali ją za mąż w wieku 17 lat za starszego o blisko 20 lat, powszechnie szanowanego i bogatego płatnerza z Gdańska – Adalberta Schwertfegera.

„Zważaj na siebie samą i unikaj zła. Porzuć wygodne drogi i wspaniałe gościńce. Trzymaj się mocno naszego kochanego Pana i ucz się od Niego chodzić również po wąskich ścieżkach, które prowadzą do życia wiecznego”.
Fragment listu bł. Doroty z Mątowów do swojej córki Gertrudy

Ofiara przemocy domowej

Po ślubie młoda żona podążyła za swoim mężem do Gdańska. Tam zajmowała się prowadzeniem gospodarstwa domowego i wychowywaniem licznego potomstwa. Z ich małżeństwa przyszło na świat dziewięcioro dzieci: pięciu synów i cztery córki. Idąc za radą swoich spowiedników, pośród wielu obowiązków znajdowała czas na modlitwę, rozmyślanie i umartwienia. Jej małżeństwo nie było, niestety, zbyt udane. Błogosławiona Dorota często doświadczała przemocy ze strony Adalberta. Mąż dowiadując się o tym, że jego żona rozdawała ubogim z jego majątku, wpadał w szał, przysparzając jej wiele cierpień. Zakazał jej chodzenia codziennie na Mszę Świętą, zamykał ją w domu czy wręcz bił. Sytuację zaogniały jej częste praktyki religijne, potęgujące drwiny wobec rodziny ze strony otoczenia.

Kropla drąży skałę

Jednak pomimo przemocy ze strony męża bł. Dorota cierpliwie okazywała mu miłość, znosząc to wszystko ze spokojem i pokorą. Widoczna zmiana w jego nastawieniu wobec żony nastąpiła w czasie jej ciężkiej choroby, na którą zapadła po dotkliwym pobiciu przez niego. Adalbert dopiero wtedy zaczął rozumieć swoje niewłaściwe postępowanie, gdy opiekował się na wpół żywą żoną. Dotarło do niego, że związał się z kobietą szczególnie umiłowaną przez Boga. Stawał się coraz spokojniejszy i łagodniejszy wobec niej. Zaczął także częściej przystępować do sakramentów.

fot. bazylikamariacka.gdansk.pl

Rodzinne dramaty

Jeszcze bardziej zbliżyły do siebie małżonków domowe tragedie. Podczas epidemii, jaka zapanowała w 1373 roku, zmarło im troje dzieci. W czasie kolejnej fali w 1382 roku zaraza zabrała im kolejnych pięcioro potomków. Na dziewięcioro dzieci rodziców przeżyła tylko jedna córka – Gertruda, która wstąpiła do klasztoru mniszek benedyktynek w Chełmnie. Wydarzenia te prawdopodobnie miały znaczący wpływ na całkowite nawrócenie Adalberta. To właśnie od tego wydarzenia małżonkowie brali razem udział w licznych pielgrzymkach do sanktuariów europejskich. Adalbert postanowił sprzedać swoje posiadłości w Gdańsku, aby osiedlić się na zaledwie półtora roku w okolicach Akwizgranu. Na skutek biedy i niezadowolenia Adalberta postanowili powrócić do Gdańska. W drodze powrotnej, podczas przekraczania zamarzniętej Łaby załamał się pod nimi lód, lecz zdołali uniknąć śmierci. Błogosławiona Dorota pielgrzymowała jeszcze do Rzymu, gdzie dotarła do niej wiadomość o śmierci małżonka.

Po tym wydarzeniu kobieta zamieszkała w Kwidzyniu, gdzie chciała korzystać z kierownictwa duchowego Jana z Kwidzyna. Poznając podczas wcześniejszych pielgrzymek pojawiającą się w Kościele nową formę ascezy, polegającą na całkowitym odcięciu od świata przez zamurowanie się w celi, bł. Dorota poprosiła biskupa o pozwolenie na zostanie rekluzą. Ten wyraził zgodę na wymurowanie celi w katedrze kwidzyńskiej i na umieszczenie tam błogosławionej, gdzie zmarła 25 czerwca 1394 roku w opinii świętości, gromadząc wokół swojego grobu rzesze pielgrzymów.

Lampa niegasnąca

Lampa niegasnąca

Biblijna Estera słynęła ze swej nieprzeciętnej urody, z małżeństwa z potężnym królem Persji czy też ze wstawiennictwa za swoim ludem. Podobnych cech możemy dopatrzeć się w wywodzącej się z Węgier kobiecie i władcy Polski, a zarazem od niemal 30 lat świętej Kościoła – Jadwidze Andegaweńskiej.