Wielu powołanych, mało wybranych

fot. Osservatore Romano

„Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych” (Mt 22,14). Co św. Mateusz miał na myśli, umieszczając to zdanie w swojej Ewangelii? Tekst ten mówi nam przede wszystkim o tym, że z woli Bożej zbawienie dokonuje się poprzez dwie odmienne formy boskiego wyboru. Jedna z tych form dotyczy posłannictwa ludzi ochrzczonych w Kościele, druga natomiast wszystkich pozostałych, którzy bynajmniej nie są odrzuceni.

Pytamy o relację „niewielu” i „wielu”, „ochrzczeni” i „nieochrzczeni” w odniesieniu do zbawienia. Otóż Bóg używa niewielu, aby przyciągnąć do siebie wielu, czyli wszystkich. Jednocześnie zauważamy, że w samym Kościele świadomość wiary i posłannictwa ludzi ochrzczonych – owych niewielu – jest mocno zróżnicowana. Pytamy zatem także o przyszłość tzw. ochrzczonych pogan, którzy niejednokrotnie zbawienie chcieliby osiągnąć drogą – pozornie łatwiejszą – poza Kościołem. Czy Bóg przewidział jednak dla nich inną drogę zbawienia?

Najwspanialszy dar…

Święty Grzegorz z Nazjanzu pisał, że chrzest jest najpiękniejszym i najwspanialszym darem Boga. Słowo „chrzest” (gr. baptisma) oznacza „zanurzenie”, które jest symbolem pogrzebania w śmierci Chrystusa, z której powstajemy przez zmartwychwstanie z Nim jako „nowe stworzenie”. Chrzest „nie tylko oczyszcza z wszystkich grzechów, lecz także czyni przybranym dzieckiem Bożym, które stało się «uczestnikiem Boskiej natury», członkiem Chrystusa, a z Nim «współdziedzicem», świątynią Ducha Świętego” (KKK 1265). Przez sakrament chrztu obumieramy dla naszej starej natury i rodzimy się dla nowej. Wspomniane przybrane dziecięctwo może nam udzielić prawdziwej zasługi. Jest to prawo łaski, prawo pełne miłości, które czyni nas „współdziedzicami” Chrystusa i godnymi otrzymania „obiecanego dziedzictwa życia wiecznego” (KKK 2009).

Chrzest – brama, przez którą wchodzi się do Kościoła, czyni nas owymi „wybranymi”, którzy powołani są do przyprowadzania do Boga tych wszystkich, którzy są od Niego daleko.

… ale też zobowiązanie

Otrzymując tak ogromną łaskę, stając się „współdziedzicami” Chrystusa, „poruszeni przez Ducha Świętego i miłość możemy później wysłużyć sobie i innym łaski potrzebne zarówno do naszego uświęcenia, wzrostu łaski i miłości, jak i do otrzymania życia wiecznego” (KKK 2010). Jesteśmy wówczas powołani do współpracy z Bogiem w dziele odkupienia. „Łaska obejmuje także dary, których Duch nam udziela, by włączyć nas w swoje dzieło, uzdolnić do współpracy w zbawianiu innych i we wzroście Ciała Chrystusa, czyli Kościoła” (KKK 2003). Tymi darami są łaski sakramentalne, które w pełni dostępne są jedynie w Kościele. Chrzest – brama, przez którą wchodzi się do Kościoła, czyni nas zatem owymi „wybranymi”, którzy przez przybrane synostwo oraz miłość powołani są do przyprowadzania do Boga tych wszystkich, którzy są od Niego daleko.

Jak je wypełnić?

Aby spełnić to zobowiązanie, niezbędnym jest trwanie w miłości. Jak tego dokonać? Przestrzegając przykazania: „Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej” (J 15,9-10). Grzech bowiem sprawia, że chrzest może nie przynosić owoców zbawienia. Tylko trwając w miłości, będziemy w stanie wypełnić to, do czego wzywa nas Bóg poprzez sakrament chrztu: do służby innym, do wyznawania wiary przed ludźmi oraz uczestnictwa w misyjnej działalności Kościoła (por. KKK 1269-1270).

fot. Osservatore Romano

Benedykt XVI powie, że „pierwszym i najważniejszym wkładem, jaki mamy wnosić w dzieło misyjne Kościoła, jest modlitwa”. Obok modlitwy wielką wartość posiada również ofiarowane Bogu cierpienie. Nie dziwią zatem słowa św. Jana XXIII: „Są chorzy, którzy rozumieją znaczenie cierpienia i zdają sobie sprawę z możliwości, którą mają, aby przyczynić się do zbawienia świata”. Święta Faustyna z kolei zanotowała: „Dziś w czasie różańca nagle ujrzałam puszkę z Najświętszym Sakramentem. Puszka ta była odkryta i dość dużo napełniona hostiami. Z puszki wyszedł głos: «Te hostie przyjęły dusze nawrócone modlitwą i cierpieniem twoim»” (Dzienniczek 709).

Chrzest a wiara

Bóg może posłużyć się zatem garstką – „niewielu”, aby przyciągnąć do siebie „wielu”. Co jednak z ludźmi ochrzczonymi, którzy nie utożsamiają się z Kościołem? Musimy uświadomić sobie, że sakramenty bez wiary nie mają sensu. Chrystus, podkreślając konieczność wiary i chrztu (por. Mk 16,16), równocześnie potwierdził niezbędność Kościoła, do którego ludzie wkraczają przez chrzest jak przez bramę. Dlatego nie mogliby zostać zbawieni ci, którzy wiedząc, że Kościół katolicki został założony przez Boga jako konieczny, nie chcieliby ani do niego wejść, ani w nim wytrwać. Mogą jednak osiągnąć wieczne zbawienie ci, którzy bez własnej winy nie znają Ewangelii, starają się wypełnić Jego wolę poznaną przez nakaz sumienia (por. Lumen gentium, 14 i 16). Żaden katolik nie ma zatem prawa powiedzieć: przecież inni, którzy nie poznali Chrystusa, także dostępują zbawienia, dlaczego więc i ja nie mógłbym zostać zbawiony poza Kościołem? Niestety, takie myślenie staje się dzisiaj coraz powszechniejsze, dlatego naszym zadaniem jest uświadamianie innych, jak wielkim darem jest chrzest. Jest to bowiem dar największy, gdyż jednoczy nas z Chrystusem i pozwala razem z Nim zmartwychwstać do życia bez końca.