fot. depositphotos.com

Niezależnie od tego, kim jesteśmy i gdzie się znajdujemy, każdy z nas może być postawiony w sytuacji, w której będzie musiał reagować natychmiastowo, aby ocalić zdrowie, a często i życie drugiego człowieka. W medycynie takie sytuacje nazywamy stanami nagłymi. Mogą to być: utrata przytomności, podtopienie, wypadek komunikacyjny, urazy, użądlenia przez owady, zadławienia i wiele innych.

Wspomniane sytuacje i ich wagę reguluje polskie prawo, które w art. 4. Ustawy o Ratownictwie Medycznym z 2018 roku mówi: „Kto zauważy osobę lub osoby znajdujące się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego lub jest świadkiem zdarzenia powodującego taki stan, w miarę posiadanych możliwości i umiejętności ma obowiązek niezwłocznego podjęcia działań zmierzających do skutecznego powiadomienia o tym zdarzeniu podmiotów ustawowo powołanych do niesienia pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego”. Ustawa podkreśla nadrzędną wartość życia ludzkiego do tego stopnia, że osoba niosąca pomoc „może poświęcić dobra osobiste innej osoby, inne niż życie lub zdrowie, a także dobra majątkowe w zakresie, w jakim jest to niezbędne dla ratowania życia lub zdrowia osoby znajdującej się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego”.

Udzielanie pierwszej pomocy drugiemu człowiekowi reguluje również kodeks karny z 1997 roku w art. 162.: „Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Stanem nagłym dla duszy, tak jak utrata przytomności dla ciała, jest grzech, zwłaszcza grzech ciężki, zwany śmiertelnym.

Utrata przytomności – postępowanie

W przypadku utraty przytomności zawsze należy wezwać pogotowie ratunkowe, a do czasu jego przyjazdu ocenić stan dróg oddechowych (czy nie zalega w nich ciało obce, wymiociny, zapadnięty język), sprawdzić oddech (u poszkodowanego, który nie reaguje na nasz głos, oceniamy ruchy klatki piersiowej – czy się unosi i opada, czy jest wyczuwalne wydychane przez niego powietrze). Zbliżając się do chorego, oceniamy jego zachowanie, ewentualne cechy krwawienia, stan świadomości – czy poszkodowany reaguje na nasz głos, jeśli tak, to jak i czy logicznie odpowiada. Jeśli nie jesteśmy sami, zawsze wyznaczamy osobę, która ma za zadanie wezwanie pogotowia ratunkowego. Udrażniając drogi oddechowe, kładziemy chorego na plecach (u ciężarnych na lewym boku, podkładając „coś” pod prawy pośladek), odchylamy głowę lekko do tyłu, kładąc rękę na czole (przeciwwskazane postępowanie w przypadku urazu kręgosłupa szyjnego), wysuwamy żuchwę . Do resuscytacji krążeniowo-oddechowej przystępujemy, gdy nie stwierdzamy oznak krążenia (spontaniczne ruchy oddechowe, brak tętna na tętnicy szyjnej). U dorosłych stosujemy uciśnięcie klatki piersiowej w stosunku 30 do 2, tzn. 30 uciśnięć na 2 oddechy. U dzieci proporcje te wynoszą 15 do 2, a gdy jest tylko jedna osoba udzielająca pierwszej pomocy dopuszczalny jest stosunek 30 do 2. U dzieci zawsze rozpoczynamy akcję od 5 oddechów ratowniczych, ponieważ w takich przypadkach najczęstszymi przyczynami nagłego zatrzymania krążenia są te oddechowe. U noworodków jest to stosunek 3 do 1. Akcję ratowniczą prowadzimy do przyjazdu pogotowia ratunkowego lub do „wyczerpania sił ratownika”.

Stany nagłe inaczej

Udzielenie pomocy na czas często warunkuje o dalszym zdrowiu lub życiu drugiej osoby. Człowiek to jednak nie tylko ciało, które bardzo często ratujemy wszelkimi możliwymi sposobami, ale i również dusza, o której bardzo często zapominamy. Stanem nagłym dla duszy, tak jak utrata przytomności dla ciała, jest grzech, zwłaszcza grzech ciężki, zwany śmiertelnym. Tak jak medycyna daje nam możliwości ratowania zdrowia i życia ludzkiego, tak samo Kościół, Matka nasza, w swej mądrości daje nam taką „duchową RKO” (resuscytację krążeniowo-oddechową), czyli spowiedź i Eucharystię. Przygotowując się do niej, oceniamy stan naszego ducha, a przystępując, często otrzymujemy „oddechy ratunkowe”, dzięki którym możemy żyć. Krążenie zaś podtrzymywane jest w nas dzięki Eucharystii i darowi Komunii Świętej.

fot. depositphotos.com

Arcybiskup Fulton Sheen pisał: „Nie czekajcie, aż skrywane przez was grzechy ujawnią się w postaci psychoz, neuroz i natręctw. Pozbądźcie się ich u samych źródeł! Pokutujcie! Oczyśćcie się! Za późno na leczenie, gdy grzech można już ująć w statystykach lub zamknąć w więzieniu”. Za późno na uratowanie życia, na akcję ratunkową, gdy pacjent jest martwy. Podobnie jest z życiem duchowym – póki mamy czas, nawracajmy się – to znaczy zwracajmy się ku Bogu i módlmy się słowami kolekty z 17. niedzieli zwykłej, abyśmy „dobrze używali rzeczy przemijających i nieustannie ubiegali się o dobra wieczne”, tak aby nie było za późno, gdy przyjdzie dla nas dzień Sądu Bożego.

 

Słońce – co za dużo, to niezdrowo

Słońce – co za dużo, to niezdrowo

Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do słońca i oczywistym jest dla nas to, że ono istnieje. Lubimy korzystać z kąpieli słonecznych, zachwycamy się piękną opalenizną ludzkiego ciała. W mediach możemy usłyszeć zarówno o korzystnym działaniu promieni słonecznych, jak i o ich szkodliwości dla zdrowia, a co za tym idzie – życia ludzkiego.