Rzeczywistość utkana ze snów

fot. depositphotos.com

Marzenia, marzenia, marzenia… Kto z nas ich nie miał? Czym one tak naprawdę są? Marzenia to nasze własne tęsknoty za tym, czego nie mamy, a co chcielibyśmy mieć. Dotyczyć mogą każdej sfery naszego życia osobistego lub zawodowego. Mogą brać w nich udział wszystkie zmysły oraz nasza własna wyobraźnia. Często rodzi się jednak pytanie: Czy dobrze jest marzyć?

Pochopna odpowiedź, osadzona tylko w nurcie psychologii, będzie brzmiała: „Marzenia są dobre, pozwalają bowiem oderwać się od codzienności”. Zagłębiając się jednak w ten temat, musimy zauważyć, że marzenia często zabierają nam codzienność i rzeczywistość. Nie żyjemy tu i teraz, przez co tracimy daną chwilę, zamykając się w świecie, którego nie ma. Święta Faustyna pisała w Dzienniczku: „Łaska, która jest dla mnie w tej godzinie, nie powtórzy się w godzinie drugiej. Będzie mi dana w godzinie drugiej, ale już nie ta sama. Czas przechodzi, a nigdy nie wraca. Co w sobie zawiera, nie zmieni się nigdy; pieczętuje pieczęcią na wieki” (Dz. 62).

Boże pragnienia

Życie marzeniami to nie tylko utrata chwili obecnej, łaski danej godziny, ale może się zdarzyć, że będzie to krok do egoizmu, zapatrzenia się w siebie i krzywdzenia innych, jeśli marzenia i ich realizację postawi się na pierwszym miejscu w życiu i wszelkimi sposobami będzie dążyć się do ich osiągnięcia.

Sama definicja marzeń, jeśli zechcemy się z nią zmierzyć w prawdzie, mówi nam, że są to nasze własne pragnienia. Nastawia nas samych na własne JA, z którym tak wielu świętych podejmowało walkę i o którym sam Chrystus mówi nam: „Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9,23). Pisząc o krzyżu w kontekście marzeń, nie sposób nie wspomnieć Jezusowego „Pragnę” (J 19,28), wypowiedzianego z krzyża. Czy zatem będąc na krzyżu, można marzyć? A może Jezus nie wiedział, co mówi?

Czy zatem będąc na krzyżu, można marzyć? A może Jezus nie wiedział, co mówi?

Wyjaśnienie podał On sam, zwracając się do św. Faustyny: „Pragnę, pragnę zbawienia dusz; pomóż Mi, córko Moja, ratować dusze. Złącz swe cierpienia z męką Moją i ofiaruj Ojcu Niebieskiemu za grzeszników” (Dz. 1032). Jak widzimy, marzeniem Boga są dusze ludzkie. Tak, drogi Czytelniku, Bóg marzy o tobie i o mnie, ale marzenia tego nie pozostawia w sferze ideałów, których nie da się osiągnąć, lecz pokazuje, jak je zdobyć. Jednocześnie prosi ciebie i mnie, aby naszym marzeniem było również pragnienie zbawienia dusz. Któż nie chce mieć wspólnych marzeń z Bogiem…

Miłosierdzie a sprawiedliwość

Dalej w Dzienniczku św. Faustyny czytamy: „(…) oddaj temu miłosierdziu Mojemu cześć i chwałę, a uczyń to w ten sposób: zbierz wszystkich grzeszników z całego świata i zanurz ich w przepaści miłosierdzia Mojego” (Dz. 206). Wspominając o Bożym miłosierdziu, nie można przemilczeć dziś tak panoszącego się fałszywego miłosierdzia, które niejako zaprzecza istocie samego Boga, jaką jest Jego sprawiedliwość. Święty Alfons Maria Liguori tłumaczy nam wszystkim: „Mówisz, że Bóg jest miłosierny. Oto trzecie złudzenie powszechne między grzesznikami, z którego powodu wielu się potępiło. (…) Pan Bóg jest miłosierny. Któż by temu przeczył? Lecz mimo to codziennie iluż strąca On do piekła! Jest miłosierny, ale też sprawiedliwy, dlatego musi karać tych, którzy Go znieważają. Okazuje miłosierdzie. Ale komu? Temu, kto się Go boi. (…) Natomiast sprawiedliwość stosuje wobec tego, kto Nim gardzi, nadużywając Jego miłosierdzia, by jeszcze bardziej Nim pomiatać. O, to jest słuszne. Bóg przebacza grzechy, ale nie może przebaczyć woli grzeszenia” (Przygotowanie do śmierci).

Porzućmy grzech

Wsłuchani w te jakże prawdziwe słowa, chciejmy zjednoczyć całe nasze życie i wszystko, co czynimy, z wolą Ojca Niebieskiego – to najpewniejszy sposób unikania woli grzeszenia. Jednocześnie nie oszukujmy samych siebie, mówiąc, że nie ma w nas grzechu. My możemy go nie widzieć, bo przyzwyczailiśmy się do niego, ale to, że czegoś nie widzimy, nie znaczy, że tego nie ma. Marzeń nie widać, a wszyscy o nich wiedzą i uznają, że są. Podobnie jest z grzechem: on jest, pomimo że często nie chcemy go zobaczyć. Dostrzeżmy pragnienie Boga i chciejmy je zrealizować, przyprowadzając do Niego najpierw własną duszę, a potem tych, na których ciągle On czeka. Niech w realizacji marzeń Boga o duszach ludzkich towarzyszą nam słowa autora Księgi Mądrości: „Nie dążcie do śmierci przez swe błędne życie, nie gotujcie sobie zguby przez czyny swych rąk” (1,12).

fot. depositphotos.com