Pomoc w obliczu bezradności

fot. Archiwum ks. Zbigniewa Kierpca SCJ

Życie człowieka nierzadko naznaczone jest chorobą. Dolegliwości objawiają się w różnym wieku i najczęściej bywają zaskoczeniem dla samego chorego. Czasem choroba może być konsekwencją uwarunkowań biologicznych lub psychicznych albo następstwem nieszczęśliwego wypadku. Ale bywa i tak, że nie możemy określić powodów, dla których nasze ciało czy dusza doznają poważnego osłabienia. Gdy ten stan nastąpi, dla nas wierzących pomocą staje się udzielony przez księdza sakrament namaszczenia chorych. Na ten temat rozmawiam z ks. Zbigniewem Kierpcem, sercaninem i misjonarzem.

Misja w Kongo

Demokratyczna Republika Konga jest położona w samym sercu Czarnego Lądu, w dorzeczu rzeki Kongo. Kraj ten przez wiele lat był kolonią belgijską, dopiero w 1960 roku odzyskał niepodległość. Ewangelizacja Konga przez Zgromadzenie Księży Najświętszego Serca Pana Jezusa rozpoczęła się w 1897 roku wraz z przybyciem na te tereny pierwszego sercanina – Emila Grisona, który był biskupem i założycielem Archidiecezji w Kisangani.

Ksiądz Zbigniew Kierpiec SCJ zakończył pracę misyjną w Afryce 3 lata temu i powrócił na stałe do Polski. Czas, który tam spędził, to okrągłe 25 lat. Podczas misji przebywał głównie w północnej części kraju, zajmując się pracą duszpasterską. Pracował w sercańskich wspólnotach międzynarodowych z Brazylijczykami, Włochami, Hiszpanami czy Kongijczykami. Praca misyjna polegała głównie na przemierzaniu wielu kilometrów z wioski do wioski, aby sprawować sakramenty i współpracować z miejscowymi katechistami.

W mentalności Afrykańczyków istnieje przekonanie, że wszelka choroba, niepowodzenia życiowe czy śmierć mają źródło w sferze duchowej.

Opieka nad chorymi

Rola misjonarza nie ogranicza się wyłącznie do głoszenia słowa Bożego i udzielania sakramentów, ale związana jest z licznymi dziełami o charakterze socjalnym. Przy każdej misji oprócz kościoła parafialnego budowano katolicką szkołę i przychodnię zdrowia.

Pierwsze centrum pomocy dla osób niepełnosprawnych w Kisangani zostało ufundowane przez sercańskiego misjonarza z Holandii, który sam poruszał się na wózku inwalidzkim. Nosi ono nazwę „Simama”, co w języku polskim znaczy „Wstań”. Natomiast w Basoko, gdzie wiele lat pracował ks. Zbigniew, istniała filia tego ośrodka pod nazwą „Monzoto”, co znaczy „Gwiazda”. Celem tego ośródka była pomoc osobom niepełnosprawnym i dzieciom głuchoniemym w edukacji, rehabilitacji i ponownej integracji ze społeczeństwem. Osoby niepełnosprawne często były traktowane przez bliskich jako bezużyteczne, a dzieci porzucane przez rodzinę.

fot. Archiwum ks. Zbigniewa Kierpca SCJ

„Aby skutecznie pomagać, należy najpierw zrozumieć kulturę miejscową – zaznacza misjonarz. – W mentalności Afrykańczyków istnieje przekonanie, że wszelka choroba, niepowodzenia życiowe czy śmierć mają źródło w sferze duchowej (np. przekleństwie i złorzeczeniu wypowiedzianym przez członków rodziny, zemście zmarłych przodków lub magii praktykowanej przez tutejszych czarowników)”. Nic więc dziwnego, że modlitwa, sakramentalia i sakramenty są postrzegane przez tubylców jako szczególne antidotum na wszelkie nieszczęścia i choroby, mające moc uchronić człowieka wierzącego przed wpływem czarów i złych duchów. Zdarzało się, że rodzice przyprowadzali chore dziecko do misjonarza, prosząc, aby włożył na nie ręce i je uzdrowił. Przed przystąpieniem do modlitwy należało upewnić się najpierw, czy rodzice uczynili wszystko, aby pomóc dziecku w chorobie. Często bowiem, ze względu na brak środków finansowych, rodzice rezygnowali z wizyty u lekarza i z zakupu potrzebnych lekarstw, mając nadzieję, że sama modlitwa wystarczy, aby ich dziecko odzyskało pełnię zdrowia. Wiara w magiczną moc modlitwy i sakramentów połączona z brakiem podstawowych środków do życia popychała wielu ludzi do poszukiwania cudów w sferze religijnej. Tymczasem sakramenty nie mają nic wspólnego z magią, lecz opierają się na mocy zbawczej Chrystusa działającego w Kościele za sprawą Ducha Świętego i wymagają od nas głębokiej wiary i zdania się na Bożą wolę.

Sakrament ma wymiar wspólnotowy

Wizyta księdza-misjonarza u osoby chorej przebywającej w swoim domu lub szpitalu była poprzedzana obecnością członków wspólnoty parafialnej (np. z grupy Legion Maryi). Prowadzili oni modlitwę przygotowującą na przybycie księdza z Najświętszym Sakramentem. Miały również za zadanie odpowiednio nakryć stół oraz wystawić krzyż i zapalić świece. W czasie wizyty księdza gromadzili się w domu chorego jego najbliżsi. „To normalne – podkreśla ks. Zbigniew – że sprawowanie sakramentu namaszczenia chorych ma w Kongo wymiar wspólnotowy. Nie jest to prywatna sprawa chorego i odwiedzającego go księdza. Zgromadzona w domu rodzina słucha słowa Bożego, modli się w intencji osoby chorej, często bardzo cierpiącej. To bardzo ujmujące widzieć bliskich cierpiącego człowieka, którzy wpierają go w chwili jego bezradności. Jest to także znak pomocy i bliskości Pana Boga, który umacnia w chorobie”.

Kraj klonowego liścia

Kraj klonowego liścia

Każdy ochrzczony jest wezwany do bycia poprzez swoje słowa i czyny uczniem-misjonarzem Jezusa Chrystusa, gdziekolwiek Bóg go pokieruje. Ta podstawowa zasada kierowała ks. Willyansem Pradem Rapozem SCJ, kiedy zaakceptował zaproszenie do służenia Bogu w obcym kraju, jakim była dla niego Kanada.