fot. cathopic.com
Pani Regina jest mamą dwóch synów. W życiu małżeńskim – jak mówi – pewne trudności nie zostały rozwiązane w sposób pomyślny. Na początku wszystko wydawało się idealne, lecz później stało się tak, że mąż potrzebował innej osoby i postanowił wyprowadzić się z domu.
Wzajemne wsparcie
Synowie, będąc już w szkole ponadpodstawowej, nie zaakceptowali decyzji ojca, chociaż formalnie wciąż uczestniczył on w życiu rodzinnym, uczęszczając na każde rodzinne imprezy. „Próbowaliśmy żyć w takim stanie dość długo, aż do momentu, kiedy nadszedł czas matury starszego syna, po czym dowiedziałam się, że postanowił on poświęcić swoje życie Bogu, wstępując do zakonu” – wspomina pani Regina. Po okresie postulatu i nowicjatu złożył pierwszą profesję zakonną i przeprowadził się do Krakowa.
W tym samym czasie młodszy syn zdał maturę i dostał się na studia. Kraków ponownie połączył chłopaków, którzy jeśli tylko mieli wolny czas, znajdowali sposób, żeby się spotkać. Byli ministrantami i lektorami za czasów szkoły, ale mieli zupełnie inne drogi swojego życia. Różnili się również charakterem. Starszy Marcin jest raczej introwertyczny, a wszystkie swoje emocje, żale i lęki nosi raczej w sobie. Młodszy zaś Olek jest bardziej wylewny i potrafi powiedzieć o swoich troskach i boleściach. „Wspierali się nawzajem, gdyż odległość pomiędzy nimi była krótsza niż pomiędzy nimi a mną. W dodatku były to jeszcze czasy, kiedy telefony komórkowe dopiero wchodziły w naszą codzienność i kontakt z bliskimi był znacznie utrudniony. Pamiętam czasy, kiedy Marcin będąc w nowicjacie, prawie co tydzień wysyłał do mnie listy” – pani Regina przywołuje w pamięci tamte chwile. Nowicjat to czas, kiedy człowiek znajduje się poza zasięgiem i pozostaje całkowicie zanurzony w rzeczywistości zgromadzenia. „Był to zatem jedyny sposób, żeby się dowiedzieć, co syn przeżywa. Z kolei to, czego nie potrafił powiedzieć wprost słowami, znajdowało się na kartce papieru, który wszystko przyjmie. Początkowo czas syna był wypełniony zarówno mocnym zaangażowaniem się w rzeczywistość, której pragnął, jak i tęsknotą za domem i bliskimi” – zauważa kobieta.
Po dwuletnim pobycie w postulacie i nowicjacie przyszedł czas, aby Marcin po raz pierwszy przyjechał do domu rodzinnego. „Widziałam jego łzy szczęścia na początku, a kiedy ten czas dobiegał końca, były to już łzy innego rodzaju. Poprosił mnie o dwie rzeczy: po pierwsze, o modlitwę w walce z przeciwnościami, a po drugie, żebym nigdy nie chodziła z nim na dworzec, kiedy wyjeżdża. Przez kolejne sześć lat byłam wierna tej obietnicy” – wyznaje Regina.
„Nie lękajcie się wejść na drogę waszego powołania, nie lękajcie się szukać prawdy o sobie i otaczającym was świecie”.
św. Jan Paweł II
Dojrzewanie w Bogu
Czas powoli leciał, syn dorastał w powołaniu. Za każdym razem, gdy przyjeżdżał do domu, Regina widziała, jak powoli zmienia się z młodego maturzysty w dojrzałego w powołaniu i osobowo człowieka. Kontakt z ojcem nadal miał utrudniony, chociaż był on obecny i na pierwszej profesji zakonnej, i później na wieczystej, a także na święceniach. „Byłam świadkiem kłótni pomiędzy nimi i starałam się nawet nie patrząc na to, że sama to mocno przeżywałam, być dla niego ostoją i oparciem w tej trudnej sytuacji” – opowiada Regina. W ostatnich latach seminarium młodszy syn postanowił przeprowadzić się z Krakowa do Gdańska, a później do Niemiec, gdyż miał lepszą ofertę pracy. Ta decyzja mocno odbiła się na Marcinie, gdyż na krótki czas pozostał bez możliwości spotkania się z bratem. I chociaż miał już telefon komórkowy, to jednak powrócił okres pisania listów do domu. W nich wspominał, że codziennie modli się o rozwiązanie zgodnie z wolą Bożą wszystkich ciężkich spraw rodzinnych.
fot. cathopic.com
Po święceniach w 2012 roku Marcin otrzymał pierwszy w życiu dekret skierowujący go na dużą parafię, gdzie odnalazł się dość szybko. „Co prawda, roboty było dużo i nieraz zdarzało się tak, kiedy dzwonił do mnie dość późno, że słyszałam przez telefon, jak zaczyna powoli chrapać. Czasem, kiedy ja dzwoniłam do niego, było słychać, że jest w otoczeniu młodzieży czy też innych ludzi. Od razu mówił, że zadzwoni później, bo jest zajęty. Dla mnie było to otuchą, gdyż wiedziałam, że syn nie jest sam i robi rzeczywiście coś naprawdę wspaniałego, dając samego siebie całkowicie dla innych. Bóg tego chciał od niego, gdyż On sam wyposażył go w tę zdolność, zmieniając go z introwertyka w człowieka towarzyskiego” – przyznaje z uśmiechem Regina.
Mimo deszczu wyszło słońce
„Jako matka cieszę się bardzo, kiedy nawet na krótko syn przyjeżdża do domu, gdyż zawsze znajduje czas na wycieczkę ze mną. Dzięki niemu zwiedziłam już pół państwa. Teraz Marcin jest proboszczem w niewielkiej wsi na północy kraju. Raz na jakiś czas znajduję sposób, żeby go odwiedzić, a przy okazji pomóc w sprawach gospodarczych. Cieszę się, gdy gromadzi młodzież do pomocy w sprzątaniu, a później robi z nimi grilla. Szczególnie uwielbiam moment, kiedy młodzież przychodzi ze swoimi instrumentami. Wtedy Marcin wyjmuje swoją gitarę i zaczynają razem tworzyć zespół, nie gorszy od Starego Dobrego Małżeństwa. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie patrząc na te wszystkie trudności rodzinne, jestem szczęśliwą matką, gdyż widzę dzieci, które realizują swoje powołanie. Olek pracuje w solidnej firmie w Niemczech i chociaż na razie nie założył rodziny, to cieszy się z tego, jak potoczyło się jego życie. Marcin zaś wciąż dorastając w świętości, oddaje samego siebie innym na wzór Chrystusa, będąc Jego sługą. Nieustannie modlę się za swoje dzieci i mam pewność, że Bóg je poprowadzi nawet przez najbardziej zawiłe drogi” – stwierdza ze wzruszeniem Regina.
Trzeba przywrócić godność starości
Dzisiaj rozpoczynamy cykl katechez, które szukają w słowie Bożym inspiracji odnośnie znaczenia i wartości wieku starczego. Od kilku dziesięcioleci ten okres życia dotyczy prawdziwego „nowego ludu” – osób starszych. Nigdy wcześniej w dziejach ludzkości nie było nas tak wielu.
Bóg daje siłę w każdym utrapieniu
Rok temu trafiła do mnie prośba o modlitwę o szczęśliwe rozwiązanie dla Wiktorii. Wśród licznych próśb, które na co dzień trafiają do uszu kleryka, nie zwróciłem jakoś szczególnej uwagi na tę intencję i jak zwykle poszedłem do kaplicy, żeby się pomodlić.
Hagar znaczy wyrwana z pęt śmierci
Postać Hagar występuje w historii Abrahama. Przypomnijmy, że ten patriarcha Izraela żył 18 wieków przed Chrystusem. Zatem mówimy o postaciach sprzed prawie czterech tysięcy lat!