Młodzieńcze czyste serca

fot. unsplash.com

Bardzo spodobały mi się słowa z Biblii, które papież Franciszek skierował do młodzieży: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Dzisiejszy świat mówi natomiast, że życie w czystości jest już niemodne.

Pokazuje się to na filmach, w reklamach czy prasie. Obecna subkultura wynosi na piedestały ludzi, którzy uśmiechają się radośnie, pokazując się z kolejnym partnerem czy mężem. Coś, co powinno być powodem do wstydu, stało się argumentem do wychwalania. Z mojej perspektywy to bardzo biedni ludzie, którzy niczego pewnego w życiu nie mogą się spodziewać, ponieważ ich związek już od samego początku nie jest budowany na fundamencie, którym jest Bóg, ale na piasku opartym na ludzkich pragnieniach.

Wychowałam się w porządnej, katolickiej rodzinie. Mam wspaniałych i kochających rodziców, którzy swoim przykładem życia przekazali mi wartości chrześcijańskie. To właśnie dzięki nim chciałam żyć zgodnie z nauką Jezusa Chrystusa. Jednak doświadczenia życiowe i ludzie, których spotykamy na naszej drodze, sprawiają, że naszych postanowień nie da się tak łatwo zrealizować, jak się na początku zakładało. Kiedy chodziłam do szkoły, zależało mi na pokazaniu swojej wartości, chciałam być uznawana i ceniona, pragnęłam być wyjątkowa. Dlatego poczucie własnej wartości budowałam na opinii innych, a nie na tym, co Pan Bóg o mnie sądzi. Gdy w końcu dostałam się na wymarzone studia, chciałam pokazać, jak bardzo jestem samodzielna i że wszyscy powinni zwracać na mnie uwagę.

Pewnego dnia w moim życiu pojawił się Marcin, ale w tamtym momencie nie patrzyłam na niego jak na kandydata na męża, tylko jak na zwykłego kolegę. Jednak po dłuższej znajomości podzielił się ze mną swoim pragnieniem, że chciałby żyć w czystości, dopóki się nie ożeni. Tamte słowa naprawdę mnie poruszyły i ucieszyły, ponieważ ja również miałam takie wewnętrzne pragnienie, aby zachować swoją czystość dla tego jedynego chłopaka, który w przyszłości zostanie moim mężem. Nasza przyjaźń przerodziła się w prawdziwy związek, a ten w narzeczeństwo, które za rok doprowadzi nas do małżeństwa.

Co tak naprawdę daje mi życie w czystości? Przede wszystkim wolność i poczucie bezpieczeństwa, gdyż wiem, że Marcin kocha mnie w całości, a nie tylko moje ciało. Czystość zapewnia nam pokój w sercu i pewność wzajemnej miłości. Sami z siebie na pewno nie dalibyśmy rady, ale z Bogiem wszystko jest możliwe. Postanowiliśmy postawić na Jezusa i Jemu oddać pierwsze miejsce. To właśnie On jest gwarantem naszego udanego związku, a w przyszłości naszego małżeństwa.

W szponach nałogu

W szponach nałogu

Mam na imię Wiesław i jestem narkomanem. Cały czas mówię, że nim jestem, bo narkomanem zostaje się do końca życia. Od 20 lat jestem czysty. Byłem uzależniony przede wszystkim od heroiny, ale każdy narkotyk wydawał się dla mnie dobry, o ile tylko dawał kopa.

Szukając domu…

Szukając domu…

Nad powołaniem do życia zakonnego zastanawiałam się od czasu szkoły podstawowej. Przyglądałam się wtedy uważnie o dziewięć lat starszej kuzynce. Odwiedzałam ją wraz z jej mamą w różnych placówkach.