Jonatan – wart łez przyjaciel

fot. wikimedia.org

Od kilku miesięcy staramy się na łamach naszego dwumiesięcznika przybliżać sylwetki postaci biblijnych, tych mniej znanych, często drugoplanowych. Jakże wymowna jest w tym kontekście okładka poprzedniego, wakacyjnego numeru, którego bohaterką była Sara. Podobnie rzecz się ma z bohaterem obecnego numeru. Któż z nas nie słyszał o Dawidzie, dzielnym chłopcu, który dzięki sprytowi pokonał strzałem z procy olbrzyma Goliata. A czy wiesz, jak miał na imię jego przyjaciel? Jonatan – to właśnie on jest postacią, którą wybraliśmy na przewodnika naszych rozważań. Przyjaźń, która łączyła go z Dawidem, była doprawdy niezwykła. Ale jak się to wszystko zaczęło?

Kiedy król Saul, ojciec Jonatana, sprzeniewierzył się Bożym nakazom, został odrzucony, a na jego miejsce Bóg upatrzył sobie Dawida, syna Jessego. Posłał też do Betlejem proroka Samuela, aby namaścił go na króla. Niedługo potem Dawid trafił na dwór Saula i został jego giermkiem. Jako że słynął ze swego talentu muzycznego, jego głównym zadaniem było przynoszenie ukojenia swą grą na cytrze dręczonemu przez złego ducha królowi. W międzyczasie powracał do Betlejem, aby pasać owce swego ojca. Dawid zupełnie przypadkiem trafił na pole walki z Filistynami, gdy posłany przez Jessego zaniósł swym braciom chleby i prażone ziarna. Gdy znalazł się w dolinie Terebintu, był świadkiem pokazu siły filistyńskiego olbrzyma, który codziennie od 40 dni wychodził, aby urągać armii Saula. I od 40 dni nie znalazł się odważny, który stanąłby oko w oko z Goliatem. Dopiero Dawid, który choć był jeszcze młodzieńcem i nie znał sztuki wojennej, odważył się stawić czoła Filistynowi. Nie kierowała nim jednak brawura czy lekkomyślność, ale wiara, że stoi za nim sam Bóg. Tamta nierówna walka olbrzyma z małym chłopcem stała się nie tylko synonimem niespodziewanego zwycięstwa, lecz nade wszystko początkiem niezwykłej przyjaźni.

Połączeni wiarą w Boga

Jonatan – bo przecież o nim chcemy mówić – był pod tak wielkim wrażeniem Dawidowego zwycięstwa, że – jak czytamy w Biblii – „dusza Jonatana przylgnęła całkowicie do duszy Dawida. Pokochał go Jonatan tak jak samego siebie” (1 Sm 18,1). Zadziwiające, jak to możliwe, że Jonatan i Dawid zaprzyjaźnili się tak szybko. Po pierwsze, Jonatan dostrzegł w Dawidzie ogromną wiarę i zaufanie wobec Boga. W przeciwieństwie do żołnierzy Saula Dawid nie przeraził się Goliata, gdyż wiedział, że stoi za nim Bóg. Być może Jonatan ujrzał w czynie Dawida swoje własne odbicie. On również przed laty, popychany wiarą, stawił czoła Filistynom. To właśnie ich wiara i zaufanie Bogu stały się fundamentem ich przyjaźni. Przyjaźni, która szybko została wystawiona na próbę.

fot. wikimedia.org

Pomiędzy młotem a kowadłem

Czyn, który zrobił tak piorunujące wrażenie na Jonatanie, nie spodobał się jednak jego ojcu. Sława Dawida przewyższyła wszystkie dotychczasowe osiągnięcia króla. To nie tylko wzbudziło jego zazdrość, ale i lęk, że Dawid mógłby zająć jego miejsce. Wydawać by się mogło, że darzył Dawida wielkim szacunkiem. Oddał mu za małżonkę swą córkę Mikal. Postawił na czele wojsk. Liczył bowiem, że ten zginie w walce. Tak się jednak nie stało, a wręcz przeciwnie – sława Dawida wciąż rosła. Rosła również niechęć Saula, dlatego król postanowił go zgładzić podstępem. Jonatan dowiedziawszy się o tym, nie tylko ostrzegł przyjaciela, ale zaczął też bronić go przed ojcem. Bezskutecznie. Możemy się tylko domyślać, jakie rozterki targały sercem Jonatana. Z jednej strony ojciec, z drugiej – najlepszy przyjaciel, a w środku tego sporu on. Po czyjej stronie stanąć? Jak się zachować? Co zwycięży – lojalność wobec własnego ojca czy wierność przyjacielowi? Ponieważ Jonatanowi nie udało się przekonać Saula, widząc, że jego serce pozostaje nieugięte, ostrzegł w sprytny sposób Dawida przed knowaniami ojca. To wówczas widzieli się po raz ostatni. Nie było to łatwe pożegnanie: „Nawzajem się ucałowali i płakali nad sobą. Dawid nawet głośno szlochał” (1 Sm 20,41b).

Przyjaciel na wagę złota

Z pewnością każdy z nas ma za sobą doświadczenie przyjaźni. Być może i nasze przyjaźnie zostały wystawione na przeróżne próby. Może i nam przyszło rozstać się z kimś, bez kogo nie wyobrażaliśmy sobie życia. W szkole papużki nierozłączki, aż przyszedł czas rozłąki, wyjazdu na studia, w poszukiwaniu pracy… Niejednokrotnie, zwłaszcza dzisiaj, gdy mamy tyle środków komunikacji (telefon, Internet), udaje się utrzymać przyjaźń na odległość. Z pewnością wymaga to wiele wysiłku. Gdy jednak uda się znaleźć takiego prawdziwego przyjaciela (a nie jest to łatwe!), warto o taką przyjaźń walczyć. Mamy wielu znajomych, kolegów i koleżanek. Ale ilu jest obok ciebie przyjaciół? Takich, którzy byliby gotowi skoczyć za tobą w ogień. Czy w twoim życiu jest przyjaciel wart łez? Łez, które towarzyszą rozstaniu, jak to było w przypadku Dawida i Jonatana. Ich przyjaźń była kwintesencją przykazania miłości, które mówi: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Czy w twoim życiu jest ktoś, kto twoje szczęście i dobro stawia ponad swoje? Kto kocha cię jak siebie samego? Jeśli tak, to możesz siebie nazwać prawdziwym szczęściarzem. Dbaj o taką przyjaźń, bo druga może się nie zdarzyć.

Noe – nagi i upojony

Noe – nagi i upojony

Burzliwe były początki biblijnego świata. Oto człowiek, który miał się stać zwieńczeniem dzieła stworzenia, okazał się przyczyną zepsucia idealnego świata stworzonego przez Boga: grzech Adama i Ewy, bratobójstwo dokonane przez Kaina na Ablu. Jednak i z tym uporał się Stwórca.