fot. salez.edu.pl

Tymi słowami św. Jan Paweł II określił chilijską błogosławioną podczas wynoszenia jej na ołtarze w 1988 roku. Choć zmarła, mając niespełna 13 lat, jej życie było niezwykle owocne. Ofiarowała je zresztą za zbawienie swojej matki, którą sytuacja, w jakiej się znalazła, zmusiła do życia w konkubinacie. Wybór ten pozbawił ją dostępu do sakramentów, co było największym bólem dla jej starszej córki. Dziecko z miłości do matki zdecydowało się więc na dramatyczny krok, który ostatecznie doprowadził jej rodzicielkę do nawrócenia przy trumnie córki…

Błogosławiona Laura Vicuña urodziła się 5 kwietnia 1891 roku w Santiago, stolicy Chile. Był to czas wojny domowej, która zmusiła jej rodzinę do ucieczki na południe kraju – do Temuco, położonego u podnóża Andów. Tam przyszła na świat jej młodsza siostra Julia Amanda. Rodzinie Vicuña groziła śmierć, ponieważ ojciec Józef był mocno zaangażowany politycznie. Wcześniej wyrzekli się go najbliżsi, gdyż ten pomimo szlacheckiego pochodzenia ożenił się ze zwykłą chłopką – Mercedes. Ich problemy jednak dopiero nabrały rozpędu. Józef umarł na zapalenie płuc, osierocając sześcio- i trzyletnią córkę. Dwa lata po śmierci męża coraz trudniejsza sytuacja zmusiła młodą wdowę do emigracji do sąsiedniej Argentyny. Szybko okazało się, że problemy w obcym kraju wcale się nie skończyły. Region, w którym się zatrzymały, nawiedziła charakterystyczna dla tych terenów powódź. Zdesperowana matka, nie widząc lepszej perspektywy, związała się z despotycznym kowbojem – Manuelem Morą. Kompromis ten zapewnił byt jej i jej córkom, lecz okupiony został życiem w grzechu ciężkim.

„Dziewico Karmelu, zabierz mnie do nieba!”
bł. Laura Vicuña

Wielka duchem

Obie dziewczynki trafiły do ubogiej szkoły prowadzonej przez siostry salezjanki w pobliskim Junín de Los Andes. Ich naukę niechętnie opłacał pan Mora. Laura odznaczała się tam niezwykłą dojrzałością jak na swój wiek, co nie umknęło uwadze sióstr prowadzących placówkę. Wielkim wydarzeniem w jej życiu było przystąpienie do Pierwszej Komunii Świętej, choć wiązało się to z niemałym bólem. Jej ukochana mama, z którą tak wiele razem już przeszły, będąc na tej uroczystości, nie mogła wraz z nią przystąpić do stołu Pańskiego. Laura została przyjęta do grona Córek Maryi, do którego należały najlepsze uczennice. Był to dla niej jeden z najszczęśliwszych dni, ponieważ darzyła Matkę Bożą szczególnym nabożeństwem. Po niedługim czasie okazało się również, że Chilijka wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką marzą o wstąpieniu do zgromadzenia sióstr salezjanek. Niestety tylko jednej z nich udało się to marzenie spełnić. W przypadku Laury występowały dwie przeszkody. Pierwszą był młody wiek, a drugą niemoralne życie matki. Mimo tego rozczarowania szkoła była dla niej rajem na ziemi. Lubiła się modlić w szkolnej kaplicy, zadawać sobie różne umartwienia w intencjach innych osób, jak również przyjaźnić się z rówieśniczkami. Kiedy jednak czasem z zazdrości któraś ośmieszała ją przed siostrami, to nigdy się nie tłumaczyła. Niektóre siostry wspominały, że same chciały być tak pokorne jak ona. Imponował jej św. Dominik Savio, a szczególnie jego słowa: „Raczej umrzeć, niż zgrzeszyć”.

W obliczu zagrożenia

Laura była bardzo zdolną i wrażliwą uczennicą. Jedna z sióstr wyznała, że gdy dowiedziała się na religii, iż osoby żyjące ze sobą bez ślubu popełniają grzech ciężki, to prawie omdlała. Docierało do niej tragiczne położenie matki, która ze względu na wybuchowość partnera zakazywała nawet córkom modlić się w domu. Od pewnego czasu jej stosunki z mamą stawały się coraz chłodniejsze, choć przed pójściem do szkoły były ze sobą bardzo zżyte. Mercedes więcej serca zaczęła okazywać młodszej córce, gdyż starsza była dla niej wyrzutem sumienia. Laura bowiem nie rozumiała, dlaczego muszą mieszkać z mężczyzną, który nie ma zamiaru poślubić jej mamy, a w dodatku coraz częściej brutalnie ją bije i poniża. Bardzo przeżywała tę sytuację, choć nie zauważała jeszcze wtedy, że sama była w coraz większym niebezpieczeństwie. W miarę upływu czasu pan Mora swoje zainteresowanie ze swojej konkubiny przeniósł na Laurę, choć ta miała dopiero 11 lat. Matka nie potrafiła skutecznie jej bronić przed śmiałymi napaściami swojego partnera. Namawiała ją nawet do tego, aby była dla niego miła i okazywała mu posłuszeństwo. Dziewczynka bała się przyjeżdżać na wakacje do domu, wyznając swojej siostrze, że robi to wyłącznie ze względu na wolę Pana Jezusa. Mora coraz bardziej ją prześladował, odzywał się do niej ordynarnie i podobnie się zachowywał. Podczas jednych wakacji Laura wyrwała się despocie i uciekła, unikając gwałtu. W ramach zemsty on przestał opłacać jej szkołę. Chciał przez to zmusić Laurę do pozostania w domu, jednak siostry zorientowane w sytuacji zrezygnowały z czesnego.

Życie złożone w ofierze

Jednak największym zmartwieniem Laury było to, że jej mama żyje w grzesznym związku. Jej spowiednik wspominał, że przez to „cierpiała w cichości swego serca”. Dlatego postanowiła ofiarować swoje życie za zbawienie mamy. Od tego czasu zaczęła podupadać na zdrowiu. Wynikające z tego powodu cierpienia znosiła w cierpliwości, domyślając się, że są konsekwencją jej oddania. W dniu śmierci, 22 stycznia 1904 roku, wyjawiła swój sekret rodzicielce, która żałując, wyspowiadała się i pomimo nacisków swojego partnera nigdy już do niego nie wróciła.

fot. salez.edu.pl

Lampa niegasnąca

Lampa niegasnąca

Biblijna Estera słynęła ze swej nieprzeciętnej urody, z małżeństwa z potężnym królem Persji czy też ze wstawiennictwa za swoim ludem. Podobnych cech możemy dopatrzeć się w wywodzącej się z Węgier kobiecie i władcy Polski, a zarazem od niemal 30 lat świętej Kościoła – Jadwidze Andegaweńskiej.