Matko
Matko
smutnego oblicza,
zatroskana
o swoje dzieci.
Matko
smutnego oblicza,
zatroskana
o swoje dzieci.
Ta gwiazda nie przygasła, choć oczy ściemniały
i częściej się potykasz w wędrówce dość długiej
ku Betlejem, ku Matce przy Dzieciątku małym,
gdzie nadzieja wśród kolęd przepływa jak strumień.
Z bogactw świata
wybieram MIŁOŚĆ i odwagę, gościnne serca,
gdzie samo dobro i przyjaźń.
Patrząc na Jezusa,
mam przed sobą Świętość.
O! Jakże się wzruszam,
w ciszy rozważam tę miłość.
Człowiekiem jestem.
Mów mi o Bogu wybaczającym,
bo zgrzeszyłam
myślą, mową, uczynkiem, zaniedbaniem
i złością.
Odrzucono dobroć, przyjaźń,
zaufanie – wszystko to, co wiąże się
z tym prostym z Tobą, Panie.
Jestem szczęśliwa, wreszcie…
Szczęśliwa, ale czegoś mi brak;
brak mi twych słów rzucanych
w pośpiechu, spojrzenia twego.
Spraw codziennych różaniec
szeptam modlitwy palcami
koralik za koralikiem –
„błogosławionaś między niewiastami”.
Siedzieć u twoich stóp
i patrzeć w twoje oczy
dużymi dziecięcymi oczami.