
fot. depositphotos.com
Narodzenie św. Jana Chrzciciela zostało zapowiedziane przez proroków na wiele stuleci przed przyjściem na świat Zbawiciela. W Księdze Malachiasza czytamy: „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną…” (Ml 3,1). Zanim Jan został poczęty, Archanioł Gabriel zapowiedział go jego ojcu Zachariaszowi, wskazując, jakie ma nosić imię. Tenże Archanioł przepowiedział również jego wzniosłą misję, do jakiej został powołany.
Napełniony Duchem Świętym
W celu wypełnienia zadania, jakim było przygotowanie drogi dla Mesjasza, Jan jeszcze przed swoim narodzeniem został obdarowany specjalną łaską Bożą. Sześć miesięcy po jego poczęciu Bóg posłał Archanioła Gabriela do Maryi, aby oznajmił Jej, co nastąpiło. W odpowiedzi Matka Boża, pod natchnieniem Ducha Świętego, „z pośpiechem” udała się do Elżbiety. Zdumiewający jest fakt, że gdy Maryja pozdrowiła swoją krewną, „poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę” (Łk 1,41). Tak ważna posługa, do jakiej Jan został przeznaczony, nie mogła się w nim rozpocząć bez specjalnego błogosławieństwa Niepokalanej. Dlatego to właśnie Ona – Matka łaski, pośredniczka i rozdawczyni wszelkich Bożych łask – wyrusza, by osobiście okryć Jana obecnością Boga, którą na wskroś była przepełniona. Tak oto słowa: „już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym” (Łk 1,15), stały się jego udziałem.
Jan był „Bożym szaleńcem”, który poważnie traktował swoje powołanie i oddał mu się całkowicie.
By On wzrastał
Bóg sprzeciwia się pysznym, a obdarowuje łaską pokornych. Kościół uczy nas, że pokora jest matką wszystkich cnót. Jan mówił o sobie: „nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała” (J 1,27). Słowa te świadczą o jego głębokiej pokorze. Gdy zmuszono go, by dał o sobie świadectwo, nie wynosił się pochodzeniem swojego rodu ani godnością kapłańską swojego ojca. Powiedział tylko: „Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską” (J 1,23). Sam Jezus stwierdził: „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 14,11).
Wielki w oczach Pana
Jan był „Bożym szaleńcem”, który poważnie traktował swoje powołanie i oddał mu się całkowicie. Nosił odzienie z sierści wielbłądziej i skórzany pas. Żywił się szarańczą i miodem leśnym. Przez swoją świętość, gorliwość i autentyczność sprawiał, że schodziły się do niego tłumy – przyjmując chrzest i wyznając swoje grzechy. Jako prorok mówił w porę i nie w porę, nie zważając na opinię innych. Dla Jana najważniejsze było wypełnienie woli Bożej i zbawienie dusz. Stąd z całą żarliwością, miłością do bliźnich i troską o ich zbawienie głosił: „Już siekiera jest przyłożona do korzenia drzew. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień” (Mt 3,10). Nie dziwią nas zatem słowa Jezusa, który mówił o Janie, że to człowiek, którego nie można było przyrównać do trzciny kołyszącej się na wietrze. Powiedział również, że nie był to mężczyzna z domu królewskiego, ubrany w miękkie szaty. Wspomniał natomiast, że był to prorok, a nawet więcej niż prorok. O jego wielkości świadczą następujące słowa Zbawiciela: „Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Mt 11,11).

fot. depositphotos.com
Los proroka
Świat nienawidzi ludzi sprawiedliwych ani proroków zwiastujących prawdę o Jezusie Chrystusie, którzy wzywają ludzkość do nawrócenia. Im człowiek bardziej popadł w grzech, tym żyje w większych ciemnościach. Każdy prorok staje się dla świata wyrzutem sumienia, gdyż „grzeszne uszy” nie chcą słuchać o konsekwencji grzechu, jaką jest śmierć wieczna. Stąd los proroka i każdego sprawiedliwego nie kończył się pomyślnie. Wystarczy zajrzeć do słowa Bożego, gdzie czytamy, że sprawiedliwy Abel został zabity przez swojego brata. Lot – wygnany z kraju. Sprawiedliwy Jakub stał się ofiarą prześladowania przez brata. Szlachetnego Tobiasza dotknęła ślepota, a upokorzony Hiob został pokryty ranami i to na całym ciele. Nie inaczej wyglądał los Jana Chrzciciela, który przez ścięcie głowy przelał niewinnie swoją krew. Często to, co jest głupstwem w oczach świata, jest czymś zupełnie innym w oczach Boga. Jezus mówi: „Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami” (Mt 5,11-12).
Prostujcie drogę Pańską
Aby otworzyć się na łaski, jakie niosą ze sobą święta Bożego Narodzenia, przygotowując się na przyjście Pana, idźmy za wzorem św. Jana Chrzciciela. Szarańcza i miód niech będą dla nas wzorem do postu i umartwienia. Pustynia czasem wyciszenia i modlitwy. A gorliwość w głoszeniu Chrystusa zachętą do większego słuchania słowa Bożego i kontemplacji Jego Boskich misteriów, ukrytych w betlejemskiej grocie.