Błogosławieni, którzy się smucą

fot. cathopic.com

Podjęliśmy drogę błogosławieństw i dzisiaj skupiamy się na drugim: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5,4). W języku greckim, w którym napisana jest Ewangelia, to błogosławieństwo zostało wyrażone czasownikiem nie [jak to jest po włosku – KAI] w stronie biernej – bowiem błogosławieni nie doznają tego smutku, lecz w stronie czynnej: „smucą się” – płaczą, ale w swoim wnętrzu. Chodzi o postawę, która stała się centralną dla duchowości chrześcijańskiej i którą ojcowie pustyni, pierwsi mnisi w dziejach, nazywali penthos, tzn. cierpienie wewnętrzne, które otwiera na autentyczną relację z Panem i bliźnim, do nowej relacji z Panem i bliźnim, do odnowionej relacji z Panem i bliźnim.

Ten smutek może mieć w Piśmie Świętym dwa aspekty. Pierwszy z powodu czyjejś śmierci lub cierpienia. Drugim są łzy grzechu, własnego grzechu, gdy serce krwawi z bólu spowodowanego obrażeniem Boga i bliźniego.

W pierwszym aspekcie chodzi zatem o miłowanie drugiej osoby w taki sposób, że wiążemy się z nią aż po dzielenie się jej cierpieniem. Są ludzie, którzy pozostają oddaleni, krok z tyłu; natomiast ważne jest, aby inni utorowali sobie drogę do naszego serca.

Często mówiłem o darze łez i o tym, jak bardzo jest on cenny. Czy można kochać na zimno? Czy można kochać z powodu funkcji, z obowiązku? Z pewnością nie. Są cierpiący, których trzeba pocieszyć, ale czasami są też pocieszeni, których trzeba dotknąć, przebudzić; którzy mają serce z kamienia i oduczyli się płakać. Trzeba przebudzić ludzi, którzy nie potrafią się poruszyć cierpieniem drugiego.

Smutek jest np. drogą gorzką, ale może być użyteczny, by otworzyć oczy na życie oraz na świętą i niezastępowalną wartość każdej osoby, a wtedy zdajemy sobie sprawę, jak krótki jest czas.

Jezus zna nasze zalety oraz nasze wady i jest zawsze gotowy zatroszczyć się o nas, żeby uleczyć rany naszych błędów obfitością swojej łaski.
papież Franciszek, 17 VI 2022

Jest także drugie znaczenie tego paradoksalnego błogosławieństwa – płacz z powodu grzechu. Trzeba tutaj odróżnić dwie kwestie. Są ludzie, którzy unoszą się gniewem, bo popełnili błąd. Ale jest to pycha. Są natomiast tacy, którzy płaczą z powodu popełnionego zła, z powodu pominiętego dobra i z powodu zdrady relacji z Bogiem. Jest to płacz ze względu na brak miłości, który wypływa z tego, że zależy nam na życiu innych. Tutaj płaczemy, ponieważ nie odpowiadamy Panu, który nas tak bardzo miłuje, i zasmuca nas myśl o dobru, którego nie uczyniliśmy; to właśnie jest poczucie grzechu. Mówią oni: „Zraniłem tego, którego miłuję”, a to ich boli aż po łzy. Niech Bóg będzie błogosławiony, jeśli nadejdą te łzy!

Jest to temat własnych błędów, z którymi trzeba się zmierzyć, trudny, ale istotny. Pomyślmy o płaczu św. Piotra, który doprowadził go do nowej i znacznie prawdziwszej miłości – to płacz, który oczyszcza i odnawia. Święty Piotr spojrzał na Jezusa i zapłakał, serce zostało odnowione. Natomiast płacz Judasza, który nie uznał, że pobłądził, sprawił, że biedak popełnił samobójstwo. Zrozumienie grzechu jest darem od Boga, jest dziełem Ducha Świętego. Sami o własnych siłach nie możemy zrozumieć grzechu. To łaska, o którą musimy prosić: „Panie, bym zrozumiał popełnione przez siebie zło albo to, które mogę uczynić!”. To wielki dar. Ze zrozumienia tego wypływa płacz skruchy.

Jeden z pierwszych mnichów, św. Efrem Syryjczyk mówi, że twarz obmywana łzami jest niewiarygodnie piękna (por. Mowa ascetyczna). Piękno żalu. Piękno płaczu. Piękno skruchy. Jak zawsze życie chrześcijańskie najlepiej wyraża się w miłosierdziu. Mądry i błogosławiony jest ten, kto przyjmuje cierpienie związane z miłością, ponieważ otrzyma pocieszenie – Ducha Świętego, będącego czułością Boga, który przebacza i prostuje. Bóg zawsze przebacza. Nie zapominajmy o tym. Nawet najstraszniejsze grzechy. Zawsze. Problem tkwi w nas, że przestajemy prosić o przebaczenie. Kiedy ktoś zamyka się i nie prosi o przebaczenie. A Bóg jest tutaj, by przebaczać, nigdy nie przestaje przebaczać, ale my czasami przestajemy prosić o przebaczenie.

Jeśli zawsze pamiętamy, że Bóg „Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca” (Ps 103,10), to żyjemy w miłosierdziu i współczuciu, i pojawia się w nas miłość. Niech Pan da nam miłować w obfitości, miłować z uśmiechem, z bliskością, ze służbą, a także z płaczem.

Audiencja generalna w Rzymie
12 II 2020

Trzeba przywrócić godność starości

Trzeba przywrócić godność starości

Dzisiaj rozpoczynamy cykl katechez, które szukają w słowie Bożym inspiracji odnośnie znaczenia i wartości wieku starczego. Od kilku dziesięcioleci ten okres życia dotyczy prawdziwego „nowego ludu” – osób starszych. Nigdy wcześniej w dziejach ludzkości nie było nas tak wielu.